W listopadzie ubiegłego roku, na skutek ukraińskiej kontrofensywy, Rosjanie wycofali się zarówno z Chersonia, jak i prawego brzegu Dniepru. Choć od tego czasu front w obwodzie chersońskim jest w zasadzie nieaktywny, to w ostatnich dniach rosyjscy blogerzy wojenni zaczęli się niepokoić działaniami strony ukraińskiej. Siły podległe Kijowowi miały bowiem ustanowić przyczółek na lewym brzegu rzeki, okupowanym przez wojska rosyjskie.

Sytuację sił rosyjskich w obwodzie chersońskim postanowił opisać w serwisie Telegram żołnierz wojsk powietrznodesantowych (WDW) o pseudonimie "Separ_13", którego obserwuje ponad 100 tys. osób.

Wojskowy w czwartkowym wpisie przekazał, że Ukraińcy okopali się po zajmowanej przez Rosjan stronie Dniepru.

"Spróbuję nakreślić sytuację na naszym (lewym - przyp. red.) brzegu Dniepru w obwodzie chersońskim, która oczywiście nie jest tak wesoła, jak próbują to przedstawiać optymiści. Ukraińcy z powodzeniem ufortyfikowali się w rejonie przystani łodzi, która znajduje się na naszym brzegu, za mostem Antonowskim, i kręcą się tam już od kilku tygodni" - zaczął swój wpis żołnierz, którego tłumaczenia podjął się użytkownik Twittera o pseudonimie "Aryo", słynący z przekładania na język polski wpisów rosyjskich blogerów wojennych.

"Dzięki naszej słabości, wróg ustanowił tam stabilne zaopatrzenie, gromadzą siły, ewakuują rannych, przywożą prowiant i amunicję. Pływają na łodziach jak pieprzeni kubańscy baronowie narkotykowi, tylko brakuje jeszcze na łodziach prostytutek..." - stwierdził "Separ_13".

Jak dodał, dzieje się to ze względu na rosyjską biurokrację - dowództwo rosyjskie wciąż ma bowiem problemy z szybkim podejmowaniem decyzji. Jako przykład podał prośbę o wsparcie artylerii. Wniosek musiał przejść przez kilka szczebli dowodzenia, dzięki czemu Ukraińcy mieli wystarczająco dużo czasu, by wycofać się na bezpieczne pozycje.

"Błagam dowództwo! Pozwólcie żołnierzom podejmować decyzję! Zredukujcie etapy komunikacji do minimum, żeby koordynowanie ataków było sprawniejsze" - zaapelował.

Kolejnym wątkiem, jaki w swoim wpisie poruszył rosyjski spadochroniarz, jest fakt, że Rosjanie są nękani przez Ukraińców dronami.

"Nie mają problemu z dronami do tego stopnia, że oprócz zrzucania bomb, zrzucają na drogi (rosyjskiego) zaopatrzenia specjalne stalowe kolce, żeby przebić koła. I są w tym dobrzy. (...) Denerwuje (nas) ogromny dron o nazwie "Baba Jaga", którzy zrzuca wielkie miny i lata praktycznie codziennie" - poinformował.

"Separ_13" twierdzi, że choć Rosjanie podejmują działania mające na celu wyprzeć Ukraińców z lewego brzegu Dniepru, to - jego zdaniem - są one niewłaściwe. Twierdzi, że na pozycje ukraińskie powinno się najpierw zrzucić kilka potężnych bomb FAB-500 (radziecka bomba lotnicza ogólnego przeznaczenia o wagomiarze 500 kg - przyp. red.) i broń termobaryczną, a potem przystąpić do operacji.

"Podejmijcie działania! Inaczej będziecie podnosić ręce jak krecik z czeskiej kreskówki, gdy nastąpi katastrofa. A moim zdaniem zbliża się ona wielkimi krokami" - skonkludował swój wpis rosyjski żołnierz.

Girkin wspomina o desancie

Do słów rosyjskiego spadochroniarza odniósł się - również na Telegramie - Igor Girkin (znany jako "Striełkow"), rosyjski wojskowy i były "minister obrony" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. 

"Odnośnie rzekomego przyczółka nieprzyjaciela na lewym brzegu Dniepru... Odpowiedź brzmi: jest i nie ma. Wyjaśniam: formalnie Ukraińcy mają mały przyczółek, zabezpieczyli bowiem wysepkę w rozlewisku rzeki, zainstalowali tam garnizon i zaopatrzyli go w łodzie i motorówki" - przekazał.

"W gruncie rzeczy, wykorzystanie (poza propagandą) tego przyczółka jest jednak mniej więcej zerowe. Dlatego nie ma sensu, aby tworzyli most czy prom do tego przyczółka - nie ma gdzie przenieść z niego sprzętu. Natomiast prawdziwa poważna operacja desantowa - dla stworzenia prawdziwego przyczółka - przygotowywana jest zapewne w jakimś innym miejscu. Albo w kilku miejscach" - dodał Girkin.

Kontrofensywa w obwodzie chersońskim?

Igor Girkin w swoim wpisie wspomniał o operacji desantowej. To interesująca kwestia w kontekście zapowiadanej ukraińskiej kontrofensywy.

Niektórzy analitycy wojskowi uważają bowiem, że jedno z uderzeń może polegać właśnie na przeprawieniu się przez Dniepr i zaatakowaniu Rosjan w obwodzie chersońskim.

By jednak móc w ogóle myśleć o takim planie, niezbędne jest wyzwolenie Nowej Kachowki i zajęcie tamtejszej tamy. To kluczowa kwestia. Gdyby Rosjanie zniszczyli tamę, przeprawiające się przez Dniepr wojska ukraińskie znalazłyby się w śmiertelnej pułapce.

Chersoń wyzwolony po ponad ośmiu miesiącach okupacji

Chersoń, główny ośrodek obwodu chersońskiego, przylegającego do anektowanego Krymu, był jedynym miastem obwodowym, które udało się zająć Rosjanom. Doszło do tego w pierwszych dniach inwazji rozpoczętej 24 lutego ubiegłego roku.

11 listopada - po ponad ośmiu miesiącach okupacji - Rosjanie ogłosili wycofanie swoich wojsk z prawego brzegu Dniepru. To efekt skutecznej ukraińskiej kontrofensywy na południu kraju. Dzień później do miasta wkroczyły pierwsze oddziały ukraińskie.

Od tego czasu sytuacja w obwodzie chersońskim jest stabilna. Działania zbrojne w zasadzie ustały, nie licząc operacji wojsk specjalnych czy rosyjskich ostrzałów celów cywilnych.