Mieszkańcy Lwowa nie tracą ducha, choć zdają sobie sprawę z coraz bardziej realnego zagrożenia wojennego – donoszą nasi specjalni korespondenci w Ukrainie Roch Kowalski i Mateusz Chłystun. Lwowianie nie porzucają codziennych czynności.

Dla mieszkańców Lwowa noc z piątku na sobotę była pierwszą bez alarmów. O sobotnim poranku stragany Targu Krakowskiego wypełniły się świeżymi warzywami czy mięsem. Z otwieranych budek czuć było zapach przypraw, a na targu pojawili się mieszkańcy miasta.

Klienci i sprzedawcy wymieniali pojedyncze zdania o wojnie, ale zazwyczaj taki dialog kończył się słowami "Ukraina peremoże", czyli "Ukraina Zwycięży".

Kolejne alarmy bombowe w Lwowie

W sobotę nad Lwowem rozległy się kolejne syreny alarmowe, które ostrzegają mieszkańców miasta przed niebezpieczeństwem. Jak relacjonują nasi dziennikarze, reakcja mieszkańców po piątkowym ataku na okolice lotniska była bardziej stanowcza. Koordynatorzy punktu medycznego krzyknęli o natychmiastowej konieczności przejścia do schronu. To po prostu piwnica budynku, ale razem z nami weszło do niej kilkadziesiąt osób. Także kobiety z małymi dziećmi. To osoby, które były w trakcie swoich codziennych czynności - zakupów, odbierania pomocy. Najgorsza w tej sytuacji jest niepewność - jak długo trzeba będzie pozostać w schronie i jakie będą konsekwencje ewentualnego nalotu - przekazywał Mateusz Chłystun.

W schronie są przygotowane krzesła, koce materace, bo nie wiadomo, ile taki alarm potrwa. Niektóre obowiązują przez kilkadziesiąt minut, inne przez kilka godzin.

Stadion zamieniony na wielkie centrum pomocy

Wybudowana na polsko-ukraińskie Euro 2012 Arena Lwów jest obecnie wielkim ośrodkiem pomocy humanitarnej. Tu uciekający przed wojną otrzymują ubrania, mogą zjeść i odpocząć chwilę przed dalszą podróżą.

Do tej pory z pomocy na stadionie skorzystało co najmniej 10 tysięcy osób, ale ta liczba cały czas rośnie. Stadion nie jest miejscem noclegowym, uchodźcy nie mogą tutaj spać, ale otrzymują każdą inną niezbędną pomoc po wielogodzinnej, czasem kilkudniowej podróży.

Do areny przyjeżdżają Ukraińcy z najbardziej dotkniętych części kraju - z Mariupola, czy z Odessy. Jedna z kobiet mówiła nam nawet, że przyjechała tutaj tylko z jedną reklamówką i dzięki pomocy mogła dostać podstawowe ubrania.

Mamy jedzenie dla dzieci, mamy nawet jedzenie dla psów i kotów, które mogą tutaj zostać. Mamy miejsca do ładowania telefonów komórkowych, tak, żeby uchodźcy mogli wykonywać podstawowe połączenia, mamy też zabawki dla dzieci - mówi jedna z wolontariuszek.

Na miejscu jest też pomoc medyczna, wózki inwalidzkie, kule, także nosidełka dla dzieci. Wszyscy uchodźcy mogą też skorzystać ze wsparcia psychologów i terapeutów. Władze Lwowa spodziewają się, że w najbliższych dniach liczba uchodźców w mieście będzie tylko rosła. 

Szpital polowy przygotowany we Lwowie

Łóżka dla 60 pacjentów i oddział ratunkowy mogący przyjąć ponad 100 pacjentów dziennie - to możliwości jednego ze szpitali polowych we Lwowie, przygotowanych na wypadek walk i ostrzałów w zachodniej Ukrainie.  Za organizację placówki odpowiada amerykańska organizacja Samaritan's Purse.

Szpital urządzono w podziemnym pomieszczeniu. Oddziały są rozmieszczone w namiotach, to w pełni wyposażone sale szpitalne. Pracują w nich lekarze z całego świata.

Chcemy być w pełni przygotowani na rozwój konfliktu. Jeśli będzie taka potrzeba - pomóc pacjentom. Mamy personel z całego świata, w większości z Ameryki, ale też z Kanady, Wielkiej Brytanii, to światowa akcja - mówi Kate Lehmann, pracująca w szpitalu.

Wszyscy tutejsi lekarze mają doświadczenie ze stref wojennych. W Iraku w 2017 roku nasz szpital ratunkowy stał około 10 mil od linii frontu, kiedy trwała bitwa o Mosul - dodaje.

W sumie pracuje tu kilkudziesięciu lekarzy, a sprzęt przyleciał tutaj specjalnymi transportami głównie zza oceanu. 

Specjalna mapka ze schronami

By przebywającym w tym mieście, także przybyszom z innych części Ukrainy ułatwić znalezienie bezpiecznego miejsca, dziennikarze lokalnego portalu zahid.net opracowali interaktywną mapę schronów.

Mapa rzuca się w oczy od razu po odwiedzeniu tej strony. Widać na niej setki punktów, w których można się schronić w razie zagrożenia.  Lwów i inne miasta przygotowywały schrony. Logiczne było więc, że musimy napisać, gdzie je znaleźć, jak się do nich dostać, kiedy trwa bombardowanie miast - mówił zastępca szefa portalu Jarosław Iwanoczko. Mapa jest na bieżąco aktualizowana.

Dziennikarz dodaje, że od czasu rozpoczęcia wojny redakcja działa całodobowo. Ludzie potrzebowali nie tylko wyjaśnienia, co robić jak wybuchnie wojna. Tu na zachodzie do tej pory ludzie nie mieli podstaw, żeby tak bardzo to przeżywać. Potrzebują jednak informacji o tym, co dzieje się na naszych frontach - stwierdził.

Z trzęsącymi się rękoma zacząłem pisać wiadomość o tym, że zaczęła się wojna. Od tamtej pory praktycznie nie miałem żadnego wolnego dnia - powiedział Iwanoczko wspominając 24 lutego.

Koniec wolnych miejsc dla uchodźców

Władze Lwowa przestrzegają, że wolne miejsca noclegowe dla uchodźców właściwie się skończyły. W ciągu ponad 3 tygodni wojny liczba mieszkańców Lwowa wzrosła o niemal 50 procent - w 500-tysięcznym mieście schronienie znalazło około 200 tysięcy Ukraińców uciekających przed wojną. Lwów stał się punktem przesiadkowym - uchodźcy ze wschodu mogą tu dostać się do pociągów i autobusów odjeżdżających do Polski, Słowacji i Węgier.

Część osób we Lwowie zostaje, licząc że przeczeka tutaj wojnę i wróci do domów. Wczoraj do obwodu lwowskiego przyjechał specjalny pociąg z ewakuowanymi dziećmi z domów dziecka z Zaporoża. Schronienie znalazło tu 130 małych Ukraińców w wieku do 5 lat. Wśród nich są też dzieci, które trzeba było ewakuować po raz drugi. Wcześniej zostały uratowane z Mariupola.

Władze Lwowa spodziewają się, że po piątkowych atakach na okolice lotniska liczba chętnych do wyjazdu na zachód Europy tylko wzrośnie.

Opracowanie: