"Nie ma powodu, by wątpić" w to, co mówi Władimir Putin, iż Rosja rozmieściła na Białorusi pierwszą partię taktycznej broni jądrowej - stwierdzili wysocy rangą przedstawiciele Agencji Wywiadu Obronnego Stanów Zjednoczonych, cytowani przez portal stacji CNN.

16 czerwca na międzynarodowym forum ekonomicznym w Petersburgu Władimir Putin poinformował o przeniesieniu na Białoruś taktycznej broni jądrowej. To dopiero pierwsza część. Do końca roku wykonamy to zadanie w całości - mówił wówczas.

W piątek do sprawy odnieśli się wysocy rangą przedstawiciele Agencji Wywiadu Obronnego Stanów Zjednoczonych (DIA).

Powiedzieli oni - cytowani przez portal stacji CNN - że "nie mają powodu, by wątpić" w słowa prezydenta Rosji. Dodali, że nie ma też powodu, by wątpić, "iż oni (Rosjanie) odnieśli pewien sukces w przenoszeniu broni na Białoruś".

W podobnym tonie w ubiegłym tygodniu wypowiedział się brytyjski sekretarz obrony Ben Wallace. Zapytany przez dziennikarzy CNN, czy widział oznaki, że Rosja przeniosła broń jądrową do kraju ze stolicą w Mińsku, odpowiedział, iż Wielka Brytania "widziała oznaki tego postępu". Putin nie zawsze kłamie - stwierdził wówczas.

Przedstawiciele DIA nie ujawnili jednak, na jakiej podstawie poczynili takie ustalenia. Mieli jednak przyznać, że amerykańskiej społeczności wywiadowczej trudno jest śledzić ruch broni jądrowej, nawet za pomocą zdjęć satelitarnych.

Łukaszenka nie będzie miał żadnej kontroli nad bronią jądrową

Urzędnicy zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i państwach zachodnich powiedzieli CNN wcześniej w lipcu, że nie wygląda na to, by Białoruś zakończyła modernizację niezbędnych obiektów, w których przechowywana ma być taktyczna broń jądrowa. Dostępne zdjęcia satelitarne nie wskazywały wówczas na żadne przygotowania czy ochronę, które byłyby standardem w rosyjskich obiektach jądrowych.

Inne źródła powiedziały jednak CNN, że na Białorusi istnieją różne obiekty z czasów sowieckich, gdzie można by przechowywać pewną ilość broni jądrowej.

Alaksandr Łukaszenka powiedział w zeszłym miesiącu, że w wypadku napaści "nie wahałby się" użyć rosyjskiej taktycznej broni jądrowej znajdującej się w jego kraju. Nie wierzą w to jednak przedstawiciele DIA. Ich zdaniem, białoruski przywódca nie będzie miał żadnej kontroli nad bronią jądrową; ta ma być całkowicie sprawowana przez Kreml.

Są też i dobre wieści - przedstawiciele amerykańskiego wywiadu uważają, że przeniesienie broni jądrowej na Białoruś nie zmieni globalnego układu sił i nie zwiększy ryzyka incydentu jądrowego. Są zdania, że będzie ona przechowywana w magazynach pod kontrolą sił rosyjskich i nie zostanie wysłana na linię frontu.

Według CNN, Rosja jest w posiadaniu ok. 1900 taktycznych głowic jądrowych. Nie wiadomo, jaka część z nich ma trafić na Białoruś. Zachodni urzędnicy dotychczas nie potwierdzili oficjalnie przeniesienia broni jądrowej na Białoruś.

Podsycanie kampanii dezinformacyjnej Moskwy

Przebywający z wizytą w Wieluniu w województwie łódzkim szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Marcin Przydacz powiedział, że informacja o rosyjskiej broni jądrowej na Białorusi podsyca tylko kampanię dezinformacyjną Moskwy. Decyzja strony rosyjskiej o dyslokowaniu broni jądrowej na Białoruś powoduje wzrost niestabilności zagrożenia - oświadczył w rozmowie z PAP.

Nie jest to w żaden sposób działanie wynikające z jakiejkolwiek konieczności. To chęć eskalacji i wywoływania dodatkowych napięć. Tak należy spoglądać na działania strony rosyjskiej - podkreślił. Polska jest częścią NATO, jest objęta parasolem ochronnym Sojuszu Północnoatlantyckiego przed jakimikolwiek zagrożeniami. Możemy spać spokojnie. Należy analizować to, co się dzieje na terytorium Białorusi i kontynuować politykę obrony i odstraszania - zapewnił prezydencki minister.