Unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski przekonuje polskie władze, by szybko przystały na kompromis z Brukselą w sprawie importu rolnego z Ukrainy. "To byłoby wielkie osiągnięcie Polski, jeżeli doprowadziłaby do rozwiązania tego problemu na szczeblu unijnym. Szkoda byłoby zmarnować tę szansę" - mówi komisarz w odpowiedzi na pytania korespondentki RMF FM.

Komisarz przekonywał, że teraz jest dobry moment na kompromis.

Wprawdzie kraje UE nie popierają jednostronnych decyzji o zablokowaniu importu z Ukrainy, "ale jest wola do akceptacji" i duże zrozumienie dla problemu rolników z krajów sąsiadujących z Ukrainą. Komisarz przyznał nawet, że spodziewał się większego oporu ze stronny krajów UE. Dał także do zrozumienia, że przeciąganie sprawy może tę sytuację zmienić.

Propozycja Wojciechowskiego to przede wszystkim zgoda na objęcie tylko pięć produktów (pszenicy, kukurydzy, rzepaku, nasion słonecznika i oleju słonecznikowego) unijnym zakazem importu, czyli środkiem nadzwyczajnym, który do tej pory nigdy wcześniej nie był zastosowany.

Olej słonecznikowy został wytargowany już w negocjacjach, bo pierwotna propozycja KE złożona przez szefową KE Ursulę von der Leyen obejmowała cztery pierwsze artykuły.

Wojciechowski przekonuje, że to najbardziej wrażliwe artykuły, które stanowią "główny  problem" na rynku w Polsce i pozostałych krajach sąsiadujących. Szkoda byłoby zmarnować szansę, że możemy uregulować na europejskim poziomie tę najbardziej wrażliwą kwestię, która dotyczy zbóż i nasion oleistych. Ja bym rekomendował taki zawrzeć kompromis odnośnie tych 5 produktów - zachęca polski komisarz.

Jest to zdaniem Wojciechowskiego rozwiązanie "idące bardzo daleko" i "bardzo dobre rozwiązanie". Przecież zakaz importu idzie znacznie dalej niż wprowadzenie ceł, o którym słyszę w Polsce - mówi komisarz.

Co z pozostałymi produktami?

Pozostałe osiem artykułów, o które wnioskuje pięć krajów członkowskich - drób, jaja, mąka, miód, cukier, owoce miękkie, mleko i koncentrat jabłkowy - Wojciechowski proponuje objąć dochodzeniem sprawdzającym i ewentualnie, dopiero gdyby potwierdziły się problemy, to użyć już zwyczajnej klauzuli ochronnej. Te produkty mogą być dla pewnej grupy producentów też problemem, ale w skali całego kraju, całego rynku europejskiego to jest, nie użyję tego słowa "marginalny", ale dużo mniejszy problem -  mówi Wojciechowski i przekonuje, że "można go załatwić" właśnie "w drodze dochodzenia i być może użycia klauzuli ochronnej w zwykłym trybie". 

W sprawie zwiększenia rezerwy kryzysowej  o ponad  100 milionów euro, o które wnioskuje pięć krajów - komisarz jest sceptyczny.

Sugeruje, że może to wywołać sprzeciw krajów członkowskich i w efekcie doprowadzić do zablokowania użycia tej rezerwy. Oczywiście chciałbym, żeby ta rezerwa kryzysowa była większa, ale musimy się liczyć także z innymi zgłaszanymi kryzysami, z tym, że także inne kraje chcą z tej rezerwy skorzystać i mają do tego prawo - zauważa unijny komisarz.