Od czwartku do śląskich szpitali z powodu zatrucia dopalaczami trafiły 204 osoby. Stan dwóch z nich jest ciężki. Sytuacja jest nadzwyczajna - przyznał po posiedzeniu sztabu kryzysowego wojewoda śląski Piotr Litwa.

Wojewoda dodał, że w ubiegłym roku zarejestrowano 602 przypadki zatruć dopalaczami, a w tym roku już 905. Najwięcej przypadków zatruć jest wśród młodzieży w wieku od 15 do 19 roku życia. Najmłodsze zatrute dziecko miało 10 lat.

Do tej pory policja zatrzymała 9 osób, które zajmowały się dystrybucją i sprzedażą dopalacza o nazwie „Mocarz”. Zdjęliśmy z rynku już ponad 2 tys. porcji tego właśnie środka – mówi Śląski Komendant Wojewódzki Policji Jarosław Szymczyk. Mamy nieodparte wrażenie, że niektóre osoby wchodzą w posiadanie tego środka, aby zaspokoić swoją ciekawość. Nie próbujcie, bo jedynym efektem poza chwilową euforią jest tak naprawdę trwałe kalectwo, a być może i śmierć - przestrzegał komendant.

"Mocarz" ma postać zielonego suszu roślinnego przeznaczonego do palenia. Z badań wynika, że są w nim syntetyczne kannabinoidy, po wypaleniu których występują efekty bardzo podobne do tych, jakie wywołuje marihuana i haszysz - tyle, że nawet kilkaset razy silniejsze.

Efektem zażycia takiej substancji są m.in. zmiana nastroju i samopoczucia, błogostan, euforia, halucynacje, czasami depresja, apatia i urojenia. Następują: wzrost ciśnienia krwi, przyspieszenie akcji serca, przekrwienie gałek ocznych, zaburzenia koordynacji ruchowej, zawroty głowy, zaburzenia uwagi, wysuszenia śluzówek.

Wielkopolska: W tym miesiącu już blisko sto przypadków zatruć dopalaczami

W Wielkopolsce od początku lipca były już 93 przypadki zatrucia dopalaczami. Jedna osoba zmarła. Większość osób, które w ostatnim czasie trafiły na oddział toksykologii z powodu zatrucia dopalaczami, to pacjenci w wieku od 16 do 24 lat.

Od początku roku w regionie wydano 29 decyzji o zamknięciu punktów sprzedaży dopalaczy. W tych punktach, po krótkim czasie, pojawiają się nowe firmy o zmienionych nazwach, ale prowadzone przez te same osoby; to się odradza - mówi wojewódzki inspektor sanitarny Andrzej Trybusz.

W ubiegłym roku nałożyliśmy 1,3 mln zł kar na handlarzy, w tym roku już 1, 6 mln zł, ale co z tego, skoro nie udało się wyegzekwować nawet złotówki. Moim zdaniem, jeśli inspekcja sanitarna i policja wkładają w walkę z dopalaczami naprawdę dużo wysiłku, co widać np. w liczbie kontroli czy nałożonych kar, i te działania nie przynoszą efektu, to znaczy, że gdzieś w systemie jest błąd – podkreśla Trybusz.

(mpw)