Nie w tym tygodniu, jak zapowiadało ministerstwo zdrowia, ale najwcześniej w przyszłym, do szkół dotrą ankiety z pytaniami o środki kolekcjonerskie. Ankieterzy ruszą w teren, żeby sprawdzić ilu nastolatków bierze dopalacze - ustaliła reporterka RMF FM.

Ministerstwo zdrowia tłumaczy opóźnienie z długim procesem formułowania pytań. Chodzi o to, żeby uzyskać od młodych ludzi prawdziwe informacje, wiec często liczą się szczegóły. Aby je ustalić potrzeba czasu- tłumaczą urzędnicy.

Jednak z drugiej strony, na pomysł przeprowadzenia badań, rząd wpadł tuż przed początkiem roku szkolnego. Stąd też kolejne przesunięcia terminów.

Na razie wiadomo, że w ankiecie pojawią się pytania m.in. o to, czy w ogóle i kiedy ostatnio dana osoba używała dopalaczy. Badanie ma być przeprowadzone na próbie ponad 1000 nastolatków. Do tej pory nikt nie sprawdził skali zjawiska. W Polsce działa już ponad 800 sklepów z dopalaczami.

Jak przekonała się reporterka RMF FM młodzi ludzie chętnie rozmawiają o dopalaczach. Gorzej, kiedy pada konkretne pytanie: o zażywanie "środków kolekcjonerskich".

"Nie ma wstydu, każdy teraz wie, co to są dopalacze, można je praktycznie wszędzie nabyć" - mówią uczniowie. Doskonale orientują się też, gdzie można je kupić. Do ich brania nikt nie chce się przyznać.

Pytaliśmy licealistów i gimnazjalistów o to: "Czy kiedyś próbowali takich środków i czy znają kogoś kto próbował"? Większość uczniów zaprzeczyła. Inni uśmiechali się porozumiewawczo. " Myślę, że to jest dosyć powszechne. Mało ludzi o tym mówi, a dużo to robi"- dodają.

To może być największy problem oficjalnych badań. Przekonanie tych którzy "biorą" do tego, żeby o tym napisali w ankiecie, może być bardzo trudne.