Igrzyska olimpijskie przyciągnęły do Vancouver nie tylko największe gwiazdy sportu, ale także osobistości świata kultury. Widziano m.in. aktora George'a Clooneya, a ceremonię otwarcia uświetnili Bryan Adams i Nelly Furtado.

W internecie przez kilka godzin było głośno na temat Clooneya, który w Vancouver miał załatwiać prywatne sprawy. Nie wiadomo, czy znalazł czas, by wybrać się na zawody, ale spragnieni celebrytów kibice i tak mieli w kim wybierać.

Ceremonię otwarcia igrzysk uświetniły występy Bryana Adamsa i Nelly Furtado oraz Garou. Znicz olimpijski zapalił, ku ogromnej radości rzeszy Kanadyjczyków, najlepszy hokeista w historii Wayne Gretzky. W sztafecie niosącej ogień ostatniego dnia zaprezentował się natomiast gubernator Kalifornii, słynny aktor Arnold Schwarzenegger.

W specjalnym pokazie jednej z firm produkujących zegarki wystąpiła modelka Cindy Crawford. W kolejnych wezmą udział m.in. aktorka Nicole Kidman, 14-krotny mistrz olimpijski w pływaniu Michael Phelps oraz astronauta, który był drugim człowiekiem na księżycu, Buzz Aldrin. Z firmą tą związani są również Clooney i ostatni odtwórca roli Jamesa Bonda - Daniel Craig, więc ich ewentualna wizyta też nie będzie zaskoczeniem.

Wiele dawnych gwiazd sportu pełni w Kanadzie rolę komentatorów telewizyjnych. Wśród nich jest jeden z najsłynniejszych narciarzy alpejskich Alberto "La Bomba" Tomba. Trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu nie podoba się, że młodsi koledzy po fachu narzekają na pogodę. Pogoda się szybko zmienia, ale na ochłodzenie można czekać i tydzień. Zawody można rozegrać i w takich warunkach, jakie panują obecnie. Ja potrafiłem wygrywać na podobnie miękkim śniegu. Trzeba zacisnąć zęby, a nie użalać się - podkreślił 43-letni Włoch.

W Vancouver obecni są także m.in. była gwiazda łyżwiarstwa figurowego Katarina Witt oraz skoczek narciarski Jens Weissflog.

W Vancouver jest specjalny wysłannik RMF FM Kuba Wasiak. Jego relacji oraz informacji z olimpijskich aren wysłuchacie codziennie w specjalnych Faktach Olimpijskich.

Niesamowity konkurs na średniej skoczni w Whistler. Co prawda Simon Ammann udowodnił, że szwajcarskie zegarki rzadko się psują, ale nasz orzeł z Wisły pokazał, że latać potrafi pisze nasz wysłannik na swoim blogu .