Ukraińska drogówka w obwodzie lwowskim wyłuskuje mężczyzn, uchylających się od mobilizacji. Armia zdecydowała o współpracy z milicją, bo - jak twierdzi - we Lwowie i okolicach około 2 tysięcy poborowych nie chce się poddać przepisom mobilizacyjnym.

Na 11 głównych wjazdach do miasta ustawiono posterunki drogówki, którym towarzyszą uzbrojeni wojskowi. Milicjanci wręczają karty mobilizacyjne kierowcom zatrzymywanym do kontroli, jeśli okaże się, że uchylają się od mobilizacji.

Funkcjonariusz przy sprawdzaniu dokumentów podaje nazwisko kierowcy towarzyszącemu mu wojskowemu. Mamy listy osób uchylających się od mobilizacji i są one weryfikowane - mówił Oleksandr Tiszczenko z obwodowej komisji wojskowej.

Nie jest wykluczone, że wezwania otrzymają też pasażerowie. Planowane jest także rozszerzenie wspólnych kontroli, która miała by się odbywać nie tylko na posterunkach wjazdowych do Lwowa, ale także innych trasach w obwodzie. Tylko w ostatni weekend karty mobilizacyjne wręczono w ten sposób ponad 50 osobom.

W ostatnich dniach Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informował, że jest coraz większy problem z poborem do wojska. Część z tych, którzy powinni zostać wcieleni do armii, ucieka za granicę. Jak podaje portal Kresy.pl, cytując szefa departamentu mobilizacji Ołeha Bojko, teraz jest tylko 6 proc. ochotników w ramach czwartej mobilizacji. Bardzo duże problemy z mobilizacją są na zachodniej Ukrainie. Według Bojko najwięcej kłopotów z poborowymi jest na Zakarpaciu.

(abs)