Japońskie miasta przemysłowe, w których doszło do największych zniszczeń mogą nie nadawać się do zamieszkania - uważa Główny Inspektor Ochrony Środowiska. Jego zdaniem znacznie większe od szkód w infrastrukturze mieszkalnej będą zniszczenia środowiska naturalnego.

Andrzej Jagusiewicz przypomina, że Japonia jest krajem bardzo uprzemysłowionym, a na przykład w najciężej poszkodowanym mieście Sendai zniszczeniu uległy duże zakłady petrochemiczne. Jeżeli przykładowo był zakład i ma magazyny substancji toksycznych i jeżeli ten zakład ma wybuch, ma jakąś awarię i to wszystko spłynęło do środowiska, to w tym momencie jest to skażone środowisko. Ten teren musi być wyłączony. To grozi pełną ewakuacją ludności, tak jak było w Aice, tam nikt nie został. Nawet zwierzęta nie zostały - mówi Jagusiewicz.

Zdaniem Inspektora Ochrony Środowiska rekultywacja skażonych terenów może trwać całe lata.