Agnieszka Radwańska, czwarta tenisistka świata, zagra po południu z Włoszką Sarą Errani (nr 7.) w ostatnim meczu Grupy Białej kończącego sezon turnieju masters - WTA Championships w Stambule. Stawką będzie awans do półfinału.

Obie tenisistki wyjdą na twardy kort w Sinan Erdem Arena po Australijce Samancie Stosur (nr 9.) i Rosjance Marii Szarapowej (2.), która już w środę zapewniła sobie miejsce w 1/2 finału, po trzysetowej wygranej z Polką. Stosur zastąpiła jako rezerwowa Czeszkę Petrę Kvitovą (6.), która wycofała się z turnieju dzień po porażce z Radwańską. W czwartek przegrała w trzech setach z Errani i straciła szansę na wyjście z grupy. Tenisistka z Krakowa spotka się z Włoszką po raz siódmy. Polka wygrała z Errani pięć razy. Zwyciężyła również w jedynym ich meczu na twardej nawierzchni w 2006 roku w hali w Luksemburgu 6:3, 6:3. Ostatnio zawodniczki trafiły na siebie w maju na ziemnych kortach w Madrycie, gdzie Polka oddała rywalce tylko jednego gema, w drugim secie.

Sądzę, że to nie będzie łatwy mecz. Pewnie będzie długi, ale jednak wydaje mi się, że Errani nie będzie w stanie niczym ugryźć Agnieszki. Radwańska grała cały rok bardzo dobrze i powinna sobie poradzić, nawet w dwóch setach, jeśli cały czas utrzyma koncentrację - powiedział były lider rankingu ATP World Tour Szwed Mats Wilander.

Morderczy pojedynek z Szarapową

W nocy z środy na czwartek Agnieszka Radwańska przegrała z Rosjanką Marią Szarapową 7:5, 5:7, 5:7. Jej drugi mecz w turnieju masters - WTA Championships w Stambule zakończył się po godzinie drugiej w nocy. Po czymś takim potrzebuję czasu na wyciszenie - powiedziała na konferencji polska tenisistka. Jeszcze nigdy nie miałam prawie o trzeciej w nocy konferencji prasowej. Ja niestety mam tak, że długo nie mogę zasnąć po czymś takim. Szczególnie po takim meczu i o tej porze, gdzie adrenalina utrzymuje się jeszcze przez parę godzin. Na pewno przed szóstą nawet nie będę próbowała zasypiać - mówiła Radwańska.

Polka i Rosjanka zaczęły rozgrzewkę krótko przed godziną 23 w środę, ostatnią piłkę rozegrały kilka minut po drugiej w nocy. Mecz w sumie trwał trzy godziny i 12 minut. Ten mecz mnie dużo kosztował, to czuć w kościach. Ponad trzy godziny na korcie i to tak późno. No ale tak wyszło, że nie tylko mój mecz był dziś tak długi. Dość późno wyszłam na kort, cóż tak bywa, o prostu padło na mnie, właściwie na nas dwie - stwierdziła Radwańska.

Spotkanie z Szarapową było jednym z najtrudniejszych w karierze 23-letniej krakowianki. Wcześniej tylko raz kończyła grę po północy - dokładnie o 1.15 - podczas halowego turnieju w Paryżu. W 2009 roku wygrała wtedy z Rosjanką Alisą Klejbanową 6:7 (5-7), 6:4, 6:2 Na pewno mecz z Marią był bardzo dobry i to do samego końca. Tak naprawdę grałyśmy na wysokim poziomie chyba przez cały czas, a każdy set decydował się dosłownie kilkoma piłkami. Każdy zacięty gem, każda wymiana grana na sto procent. Zresztą to nawet było widać po czasie jaki spędziłyśmy na korcie. Oczywiście była szansa w drugim secie, gdy wyszłam na 4:2, ale się nie udało go zamknąć - oceniła swój drugi pojedynek w imprezie Radwańska.