Magdalena Fręch odpadła z turnieju WTA 1000 w Dubaju. Polka przegrała w 1/8 finału z Jeleną Rybakiną z Kazachstanu 6:7 (5-7), 6:3, 4:6.

Czwarta w światowym rankingu Rybakina, która w sobotę przegrała z Igą Świątek w finale turnieju WTA w Dausze, była zdecydowaną faworytką spotkania z 53. na świecie Fręch. Polka dostała się do turnieju głównego przez kwalifikacje, a potem wyeliminowała Rosjankę Jekaterinę Aleksandrową (nr 14.) oraz Chorwatkę Petrę Martic.

W środę Kazaszka pokazała w wielu akcjach, że ma umiejętności, aby w niektórych akcjach zupełnie nie dać szans mniej doświadczonej Polce. Tyle że o ile Fręch grała na w miarę równym poziomie od początku spotkania, to Rybakina przeplatała efektowne i precyzyjne zagrania z zaskakującymi niewymuszonymi błędami. Łącznie miała ich 57, podczas gdy Polka - 16.

Już pierwszy, trwający 10 minut gem pokazał, że tenisistka z Azji nie będzie miała łatwego zadania. Wtedy jeszcze Rybakina zdołała utrzymać własne podanie, obroniwszy jednego break-pointa, ale w siódmym gemie, przy drugiej takiej okazji, już do przełamania doszło. Polka wyszła chwilę po tym na prowadzenie 5:3 i przy własnym serwisie mogła zakończyć pierwszego seta, ale wtedy rywalka przestała popełniać błędy i doprowadziła do wyrównania, a ostatecznie - do tie-breaka.

W nim Fręch początkowo miała trochę szczęścia, bo zagrania Rybakiny, wyglądające na kończące piłki, okazywały się minimalnie autowymi. Dzięki temu Polka objęła prowadzenie 5-2. Potem jednak Kazaszka udowodniła, że należy do światowej czołówki i grała bezbłędnie, zdobywając pięć wymian z rzędu.

Druga odsłona zaczęła się ponownie od słabszej postawy faworytki, dzięki której Fręch szybko doprowadziła do stanu 3:0. Wprawdzie Rybakina odrobiła stratę przełamania i doprowadziła do stanu 2:3, ale później znów znacząco obniżyła poziom gry i ostatecznie to Fręch triumfowała 6:3, wykorzystując czwartą piłkę setową. W tej odsłonie Kazaszka miała 14 niewymuszonych błędów, a Polka... dwa.

W trzecim secie obie zawodniczki długo zwyciężały przy swoim podaniu, ale Rybakinie przychodziło to łatwiej. W jej pięciu gemach serwisowych Fręch ugrała zaledwie cztery punkty, a sama broniła się przed przełamaniem dwukrotnie w ósmym gemie. Wtedy jeszcze z powodzeniem, ale już w 10. gemie rywalka prowadziła 40:15 i wykorzystała drugą piłkę meczową.

To był trudny mecz od samego początku, nie mogłam przyzwyczaić się do warunków, popełniałam wiele błędów. Ale przetrwałam to i to mnie cieszy - skomentowała podczas wywiadu na korcie Rybakina. Spotkanie trwało dwie godziny i 39 minut i było drugim pojedynkiem tych zawodniczek w cyklu WTA. W pierwszym, w Tajwanie w 2018 roku, również lepsza była Rybakina. Fręch nie udało się wygrać żadnego z 12 dotychczasowych spotkań z rywalkami z pierwszej "10" rankingu WTA.

Ćwierćfinałową rywalką Rybakiny będzie mająca polskie korzenie Włoszka Jasmine Paolini, która pokonała rozstawioną z numerem ósmym Greczynkę Marię Sakkari 6:4, 6:2.

Później w środę o awans do ćwierćfinału powalczy m.in. liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek. Polka, najwyżej rozstawiona w turnieju, zmierzy się z Ukrainką Eliną Switoliną (nr 15.).
W 1. rundzie odpadła Magda Linette, która przegrała także swój pierwszy mecz deblowy, w parze z Rumunką Monicą Niculescu.

Wynik 3. rundy (1/8 finału) gry pojedynczej:

Jelena Rybakina (Kazachstan, 4) - Magdalena Fręch (Polska) 7:6 (7-5), 3:6, 6:4.