Trójka polskich tenisistów została oszczędzona przez los w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Australian Open. Huber Hurkacz zagra z kwalifikantem Austriakiem Dennis Novak. Magda Linette zagra z Niderlandką Arantxą Rus, a Iga Świątek z Węgierką Timeą Babos. Problemy pojawią się w kolejnych rundach, jeśli oczywiście reprezentanci Polski do nich awansują. Na Hurkacza może czekać Roger Federer. O nadchodzącym Australian Open z byłym tenisistą, dziś komentatorem sportowym Dawidem Olejniczakiem rozmawiał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski RMF FM: Sporo mówi się o pożarach w Australii, więc ja też muszę zapytać, czy rzeczywiście warunki panujące na miejscu mogą mieć duży wpływ na grających tam tenisistów?

Dawid Olejniczak: Na pewno tak. To nowa sytuacja, bo do tej pory podczas Australian Open aż tak ekstremalnych warunków nie mieliśmy. Nie było takich pożarów, więc to nowa sytuacja. Zobaczymy, jak zawodniczki i zawodnicy sobie z tym poradzą.

A czy powinni sobie w jakiś sposób zacząć z tym radzić organizatorzy? Możliwości jakieś są, na przykład zamykane korty.

Śmiem twierdzić, że na tych trzech głównych kortach szczególnie te największe gwiazdy będą grały pod dachem. Takie mam nieodparte wrażenie. Zobaczymy, czy będę miał rację za kilka dni.

Co do naszych rodaków - polskie kwalifikantki odpadły. W głównej drabince mamy tylko Igę Świątek i Magdę Linette, która już w drugiej rundzie może trafić na Madison Keys lub Darię Kasatkinę. Iga Świątek zacznie od meczu z Timeą Babos. Czego możemy się spodziewać po naszych reprezentantkach?

To jest turniej wielkoszlemowy, więc już od pierwszego meczu nie wiadomo, co może się wydarzyć. Z teoretycznie łatwiejszą rywalką może być bardzo ciężko, a z teoretycznie trudniejszą może być łatwiej. Te warunki pogodowe też będą miały znaczenie. Szczególnie w tenisie pań, gdzie ta rywalizacja wydaje się być bardziej wyrównana. Iga Światek nie grała nic przed Australian Open. Kilka tygodni temu miała problemy ze zdrowiem. Jej forma jest zagadką. Magda Linette grała turnieje wcześniej, więc o jej formie wiemy nieco więcej. Tak naprawdę jednak Australian Open jest dla każdego pierwszym egzaminem z formy sportowej.

Hubert Hurkacz, który dobrze zaprezentował się w Auckland, od razu zacznie grę w Australian Open. Tak krótka przerwa między turniejami może wpłynąć dobrze czy źle na formę zawodnika?

Moim zdaniem, jeśli Hubert zdecydował się na grę w Auckland i doszedł wysoko w turnieju rangi ATP i musiał grać do końca; jak skończy swój udział w Nowej Zelandii, musi od razu myśleć o tym, co czeka go w Melbourne. W pierwszej rundzie zagra z kwalifikantem. To powinien być zawodnik w zasięgu Huberta. Pamiętamy jednak sytuację sprzed US Open, kiedy wygrał turniej w Winston Salem i praktycznie na następny dzień grał już w US Open. Wtedy zabrakło mu ewidentnie powietrza w meczu z Jeremy’m Chardy’m. Ale to było kilka miesięcy temu, więc przez te kilka miesięcy Hubert na pewno bardzo dojrzał.

Jeśli Hurkacz poradzi sobie w dwóch pierwszych rundach, to w trzeciej może czekać go niełatwe zadanie.

Jest na kursie kolizyjnym z Rogerem Federerem. Chciałbym takiego meczu Federer - Hurkacz, pewnie na korcie Roda Lavera.

Na liście obecności brakuje kilku dużych nazwisk. Zabraknie m.in. Juana Martina del Potro.

To ulubieniec kibiców. Nie będzie też Nishikoriego. Ale będą ci najwięksi: Federer, Nadal, Djoković i wśród nich upatruję końcowego triumfatora.

U pań trudniej typować triumfatorkę.

To dla mnie za trudne pytanie. Przed każdym turniejem wielkoszlemowym o ile mogę wyłonić faworytów u panów, to u pań jest to wolna amerykanka - szczególnie teraz. Serena Williams wróciła do gry. Po raz pierwszy jako matka wygrała turniej. Na pewno jej nigdy nie wolno skreślać. Mocna będzie też Naomi Osaka. A może któraś z tych już bardziej doświadczonych dziewczyn, które wielkoszlemowego turnieju jeszcze nie wygrały, jak chociażby Elina Switolina... a może Iga Świątek. U pań bardzo, bardzo trudno jest cokolwiek typować.

Opracowanie: