Wysocy przedstawiciele międzynarodowej federacji ITF reagują na decyzję Igi Światek. Polka wycofała się z finałowego turnieju Billie Jean King Cup w Glasgow, gdzie miała reprezentować Polskę. Wszystko przez kolizję tego turnieju z zawodami WTA Finals w Teksasie. Gdyby Świątek chciała zagrać na obu prestiżowych turniejach, musiałaby bezpośrednio po meczu w USA przemieścić się do Europy i od razu wyjść na kort.

Rezygnacja Igi Swiątek z występu w reprezentacji Polski podczas finałowego turnieju Billie Jean King Cup w Glasgow (8-13 listopada) odbiła się szerokim echem. Bezpośrednio do decyzji liderki rankingu WTA odniósł się prezes Międzynarodowej Federacji ITF David Haggerty, który zapowiada intensywne prace nad przyszłorocznym kalendarzem najważniejszych imprez kończących sezon.

W poniedziałek sztab Świątek poinformował, że Iga nie zagra w drużynie narodowej, ponieważ tuż przed turniejem o BJKC czeka ją występ w WTA Finals. Impreza z udziałem ośmiu najlepszych tenisistek i ośmiu debli sezonu odbędzie się w Teksasie, a finały gry pojedynczej i podwójnej zaplanowano na poniedziałek 7 listopada, dzień przed rozpoczęciem rywalizacji w Glasgow.  

ITF żałuje, że Iga Świątek nie może wziąć udziału w finałowym turnieju Billie Jean King Cup 2022 i rozumie, że harmonogram dwóch głównych wydarzeń na koniec roku stanowi wyzwanie dla zawodniczek rywalizujących w obydwu imprezach. Współpracowaliśmy z WTA próbując skoordynować odpowiednie terminy. Podczas gdy byliśmy w stanie potwierdzić finały Billie Jean King Cup w Glasgow już w czerwcu, miejsce finałów WTA w Fort Worth w Teksasie zostało potwierdzone dopiero podczas US Open i to mocno ograniczone pod względem dostępnych dat. ITF zrewidowała harmonogram meczów Finałów 2022, aby drużyny takie jak Polska i USA wystartowały tak późno, jak to możliwe. Jesteśmy też już zaangażowani we współpracę z WTA nad harmonogramem na rok 2023, aby zapewnić lepsze przejście między tymi dwoma imprezami - tłumaczy zaistniałą sytuację prezes ITF David Haggerty.

Przepychanki pomiędzy federacjami

W kwietniu Świątek wystąpiła w Radomiu przeciwko drużynie Rumunii w wygranym 4:0 meczu Billie Jean King Cup, odnosząc dwa zwycięstwa w singlu. Pozostałe punkty dla gospodyń zdobyły: Magda Linette (AZS Poznań) oraz w deblu Magdalena Fręch (ORLEN PZT Team/KS Górnik Bytom) z Alicją Rosolską (KT Warszawianka). Dzięki temu Polki wywalczyły w historyczny pierwszy awans do finałowego turnieju BJKC.

Po kwietniowych terminach meczów ITF ociągała się z przeprowadzeniem losowania grup finałowego turnieju BJKC. Głównie było to spowodowane przeciągającymi się rozmowami z WTA na temat uzgodnienia terminów i lokalizacji obydwu turniejów. Przy braku odpowiedzi od władz kobiecego tenisa, już w czerwcu ITF potwierdziła lokalizację finałowej rywalizacji BJKC w Glasgow.

Natomiast druga strona długo nie potrafiła znaleźć miejsca na rozegranie WTA Finals i dopiero na początku września (na niespełna dwa miesiące przed wydarzeniem) ogłosiła, że czołowe tenisistki świata wystąpią w Fort Worth w stanie Teksas. Okazało się jednak, że ze względu na napięty kalendarz hali w Teksasie turniej zakończy się nie w niedzielę, tylko w poniedziałek.

Po tej decyzji Haggerty przysłał do prezesa Polskiego Związku Tenisowego Mirosława Skrzypczyńskiego list z zapewnieniem, że pierwszy mecz w fazie grupowej reprezentacja Polski rozegra dopiero w środę 9 listopada. W tej samej grupie znalazły się ekipy Czech i Stanów Zjednoczonych.

To jednak zbyt krótko, by przemieścić się pomiędzy kontynentami. Biorąc pod uwagę, że Świątek dojdzie do finału turnieju WTA, to grę w tych zawodach zakończy w nocy czasu polskiego w poniedziałek. To oznacza, że na przelot do Glasgow i przygotowanie do meczu miałaby zaledwie jeden dzień. Do tego dochodzi jet lag i zmęczenie turniejem.

Środowisko tenisowe w kuluarowych rozmowach przyznaje, że winę za całe zamieszanie ponosi federacja WTA, która zwlekała z wyznaczeniem miejsca i terminu finałowego turnieju.

Świątek jak Lewandowski

Brak Igi Świątek w reprezentacji Polski, która będzie rywalizować w finałowym turnieju BJKC, wywołało gwałtowne poruszenie w środowisku tenisowym w Polsce. Prezes Polskiego Związku Tenisowego Mirosław Skrzypczyński w rozmowie z TVP Sport porównał brak Igi do absencji Roberta Lewandowskiego.

Cytat

Szkoda, bo mieliśmy ogromną okazję, aby wygrać te zawody. To mógłby być nie tylko największy sukces polskiego tenisa, ale także całego polskiego sportu drużynowego! Docierają do mnie komentarze, że należy poprzeć decyzję Igi, że dzięki temu zagrają inne tenisistki. Nie wyobrażam sobie jednak sytuacji, w której na mistrzostwa świata do Kataru nie leci Robert Lewandowski. Tym samym szansę dostają młodsi piłkarze, a on przygotowuje się do gry w Barcelonie. Coś mi się wydaje, że wtedy komentarze byłyby zupełnie inne. To jest dla nas największa impreza od wielu lat i powinni w niej grać najlepsi
- powiedział Skrzypczyński.

W tenisowym związku liczą jednak, że głos Igi Świątek będzie przełomowy i obie federacje dogadają się co do przyszłorocznego terminarza. Wypowiedź liderki światowego rankingu powoli wywołuje burzę w światowym środowisku tenisowym i dlatego być może obie federacje będą wystrzegały się tego typu błędów w kolejnych sezonach.

Opracowanie: