W domu Bożeny Miłoś w Rędzinach pod Częstochową pisanki są prawie wszędzie - w pudełkach, na podłodze, w koszyczkach, na stole i na szafkach.

Mój mąż się śmieje, że jak kładzie się spać, to potyka się o pudełka z jajkami. Ale teraz i tak jest ich nieco mniej, bo część trafiła na wystawę - mówi właścicielka kolekcji Bożena Miłoś. Jak dodaje, sama nie robi pisanek, za to namiętnie je kolekcjonuje.

Czasem jestem na rynku czy targowisku i mówię sobie, że nic już nie kupię. Ale jak tylko widzę coś interesującego, zaraz mi się oczy świecą - mówi Bożena Miłoś i pokazuje styropianowe jajko wielkości piłki do rugby, na którym wyhaftowane są wielkanocne motywy.

O tym, że będzie kolekcjonować pisanki zdecydował przypadek. Ćwierć wieku temu - jeszcze jako nauczycielka w Wiśle, skąd pochodzi - dostała od uczniów pisankę z życzeniami. To była pierwsza, jaką zachowała, a potem stopniowo zaczęły pojawiać się kolejne.

Na stole w pokoju w oczy od razu rzuca się wielkie czarne jajko, na którym są też bajecznie kolorowe wycinanki.

To pomalowane na czarno jajko strusia, na które przyklejone są kolorowe wzory ze strojów ludowych z Łowicza - mówi Bożena Miłoś.

Pisanek jest tyle, że trudno opisać wszystkie. Na kilku - to jaja gęsie - są postaci w strojach ludowych z różnych stron Polski. W koszyczku obok leżą natomiast jajka, które mają motyw... św. Mikołaja i Bożego Narodzenia. Jest też model jajka, który zrobiony został z charakterystycznej koronki z Koniakowa w Beskidach.

W tych pisankach doceniam zarówno pracę twórcy, jak i ich różnorodność, barwy - mówi właścicielka kolekcji.

Jakie ma marzenia związane z pisankami? Chwilę się zastanawia i mówi, że być może kiedyś uda jej się zdobyć jajo krokodyla.

No i oczywiście marzę o jajku Faberge, którego wartość wyceniana jest na wiele milionów dolarów - dodaje Bożena Miłoś. Dla niewtajemniczonych - chodzi o jajka tworzone w XIX wieku przez francuskiego złotnika dla rosyjskiego cara. Robiono je m.in. ze złota, srebra i kamieni szlachetnych. Powstało ponad 50 takich jajek. Część zaginęła w czasie rewolucji radzieckiej. Dziś każde z nich warte jest fortunę.

Bożenę Miłoś interesują jednak nie tylko pisanki. Namiętnie zbiera też karki świąteczne. Ale to już temat na inną rozmowę.

Do końca kwietnia część kolekcji pisanek pani Bożeny będzie można zobaczyć na dwóch wystawach w Wiśle i Istebnej.

(az)