Szef niemieckiego kontrwywiadu wojskowego, ​Christof Gramm przyznał, że ponad 20 osób, które odeszło z niemieckiej armii wyjechało do Syrii lub Iraku. Walczą tam po stronie Państwa Islamskiego. Z tego powodu szef niemieckich służb chce większych uprawnień dla kontrwywiadu.

Dzisiaj możemy tylko doradzać w czasie rozmów z osobami, które chcą wstąpić do armii - mówi Christof Gramm gazecie "Süddeutsche Zeitung". Powinniśmy, w razie wątpliwości, móc prześwietlać dokładniej kandydatów, by uniknąć takich sytuacji, że szkolimy ekstremistów, którzy potem wspierają na przykład Państwo Islamskie - dodał Gramm.

Wszystkie osoby, które dołączyły do terrorystycznych bojówek same odchodziły z Bundeswehry, a potem wyjeżdżały na Bliski Wschód. Dotąd nie zrobił tego żaden żołnierz czynnej służby. Kontrwywiad ma uprawnienia do sprawdzania już szkolonych żołnierzy. W lutym przed sądem przegrał były wojskowy, wyrzucony z armii - wojsko uznało, że wyznaje poglądy zbieżne z salafitami, a ideologia islamskich ekstremistów zagraża bezpieczeństwo kraju. Niemcy uczestniczą w walkach po obu stronach.

W czasie weekendu poinformowano o śmierci 19-letniej Niemki walczącej po stronie Kurdów przeciw Państwu Islamskiego. Rodzina kobiety pochodzi z Afryki.

(md)