Sieradzki sąd umorzył postępowanie wobec Anny Sikory - lokalnej aktywistki Strajku Kobiet. Sikora jesienią ub. roku powiesiła na drzwiach biura posłów Prawa i Sprawiedliwość w Sieradzu kartkę z m.in. napisem "Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o zwrot". Dzisiejsza decyzja jest nieprawomocna.

Jesienią ub. roku w Sieradzu Anna Sikora przykleiła na drzwiach w prywatnej kamienicy, w której parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości wynajmują pomieszczenia, kartkę m.in. z napisem "Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o zwrot".

Po jakimś czasie otrzymała wezwanie na policję, która ukarała ją grzywną w wysokości 400 zł. Kobieta mandatu nie przyjęła. Sprawa trafiła do sądu. W marcu w postępowaniu nakazowym uznał on aktywistkę za winną, ale odstąpił od wymierzenia kary.

Jak przyznała Sikora w rozmowie z dziennikarzami, ten wyrok jej odpowiadał i nie zamierzała się odwoływać. Niestety, odwołała się policja i sprawa ponownie trafiła do sądu. Będę domagała się całkowitego uniewinnienia mnie - mówiła dzisiaj przed wejściem na salę.

Na dzisiejszym posiedzeniu sąd zadecydował o umorzeniu postępowania. Zdaniem sędziego Macieja Leśniowskiego stopień społecznej szkodliwości czynu nie jest karygodny.

Działała poprzez przyklejenie kartki formatu A-4 z napisem "Zaginęły prawa człowieka. Znalazcę prosimy o zwrot" oraz dziesięcioma prostopadle umieszczonymi napisami "Tylko k... nie do PiSu, bo je znowu dziady zgubią". To jednak w realiach przedmiotowej sprawy cechy tego konkretnego czynu ujawniają się jako tak daleko odbiegające od założonego przez ustawodawcę wzorca czynu zabronionego, że nie pozwalają przyjąć, iż czyn ten jest społecznie szkodliwy - uzasadniał sędzia.

Według niego, politycy jako osoby publiczne muszą liczyć się z tym, że są bardziej niż osoby prywatne narażone na słowa krytyki ze strony obywateli. Uznał również, że w czasie protestów kobiet wypowiedzi często nacechowane są buntem i emocjami.

Postanowienie sądu jest nieprawomocne i przysługuje na nie zażalenie do Sądu Okręgowego w Sieradzu.