40 lat temu Muniek Staszczyk był uczniem klasy maturalnej w liceum w Częstochowie. "O stanie wojennym dowiedziałem się, będąc na dużym kacu" - wspomina. Dwa tygodnie po wystąpieniu Jaruzelskiego w telewizji powstał zespół T.Love Alternative.

Piotr Bułakowski, RMF FM: Gdzie zastała Cię informacja o stanie wojennym?

Muniek Staszczyk: Mieliśmy w tamten weekend wycieczkę szkolną do Zakopanego. To było w klasie maturalnej. Imprezowa sprawa, zintegrowani byliśmy mocno, naprawdę było grubo. Wiadomo było wtedy, że w Polsce jest nerwowo. Pamiętam cały oblepiony plakatami Kraków. Po powrocie do Częstochowy nikomu nie chciało się wracać do domu. Jeden z kolegów miał dom na obrzeżach miasta. Miała być impreza, ale jak to często było w liceum - nagrane dziewczyny, koleżanki z klasy nie dojechały albo się wymiksowały. Została sama męska ekipa. Zostało nas chyba z czterech i wiadomo.... bania. Męskie picie i zalegliśmy. Nagle rano kolega "Kukiełka" mówi "ku... chłopaki, zapalam telewizor, a tam jest generał". Wprowadzono stan wojenny. U mnie kac totalny, mówię "Co ty pier...isz? Jaki stan wojenny?". Szybko podbiegłem do telewizora i faktycznie - generał w pełnym rynsztunku mówi, że jest wojna. To już przestało być śmieszne. To była niedziela, piękny zimowy poranek, jak z pocztówki. Komunikacja nie działała, żadnych tramwajów czy autobusów. Poszedłem do domu z buta, a na ulicach Częstochowy stały normalnie czołgi.

Co sobie myślał wtedy 19-letni licealista?

Masz 19 lat, jesteś świadkiem z jednej strony rewolucji z 1980 roku, wszyscy kibicują Wałęsie, wszyscy nie znoszą komuny, wspierają Solidarność, a tutaj dostajesz taki strzał w twarz jak Gołota od Lennoxa. Nie wiadomo, co będzie. Telefony wyłączone, nie było wtedy komórek. Doczłapałem się do centrum i tam jeden autobus jeździł. W centrum miasta, tam, gdzie chodzą pielgrzymki, stały czołgi, chodziły już patrole. Pomyślałem, że zanim wrócę do domu, to trzeba pogadać z kumplami. Poszedłem do jednego, drugiego, trzeciego znajomego. Pojawiały się coraz to nowsze komunikaty - godzina milicyjna, patrole ZOMO. Połączenie czarnego humoru ze strachem. Nie można było tego przyjąć na jakimś znieczulaczu, bo była prohibicja.

Przerwali wam naukę w liceum. Wtedy założyłeś swój pierwszy zespół.

Z tak zwanego ogólnego wku...enia i nudów dwa tygodnie później powstał zespół T.Love Alternative złożony z kolegów z klasy. To jedyny plus tego działania Jaruzelskiego. Napisałem na swoim basie kilka pierwszych piosenek typu "Gwiazdka" z tekstem: "Mamo kup mi karabin, mamo kup mi broń. Mamo kup mi proszę całą serię bomb". Tak się zaczął początek zespołu. Próby robiliśmy w domu u kolegi. Nie mieliśmy sprzętu, perkusji. "Słoniu" śp. walił pałeczkami w zeszyty, ja coś tam dziergałem na basie, kolega Janek na gitarze próbował i Darek grał na klawiszach. Potem było coraz grubiej. Mój tata, pracownik huty Bolesława Bieruta, gdy nie wracał do domu, bo był strajk, to był duży stres. Równolegle była masakra w kopalni "Wujek". Nastrój naprawdę poważnego stresu, po raz pierwszy w moim 19-letnim życiu coś takiego poczułem. Z jednej strony jako nastolatkowi buzują ci hormony. Z drugiej nie wiesz, czy wyjść na ulice z jakimiś butelkami z benzyną, czy napier...ać się z ZOMO? To był straszny czas.

Ludzie się wtedy mocno integrowali?

Tak. Pamiętam sylwestra 1981/1982 - wiadomo, że tylko wchodziła w grę domówka. Zaprosiliśmy dwóch młodych wojskowych, którzy stali w zimnie obok bloku i pilnowali poczty. Wszyscy byliśmy już po paru poważnych kieliszkach. Żołnierze wahali się długo, ale przyszli na naszą balangę. Położyli karabiny, mówili, że zostali wcieleni do wojska, że to ku...stwo. Karabiny stały tak sobie, nie wiedziałem nawet, czy są nabite, wszyscy byli nagrzani. Wojskowi posiedzieli godzinę i poszli. Ludzie się bardzo integrowali w tej biedzie, w tej nędzy. Dzisiaj takiej integracji raczej nie ma.

Smutny to był okres, ale wtedy tak naprawdę zaczęła się Twoja przygoda z muzyką.

Zgadza się. Nie był bym tym, kim jestem, gdyby nie te przymusowe ferie wojenne. W przyszłym roku z okazji 40. rocznicy stworzenia zespołu T.Love reaktywujemy się, będzie nowa płyta. 

Opracowanie: