Słaby występ zanotowali w fińskim Lahti polscy skoczkowie. Najlepszy wśród biało-czerwonych Piotr Żyła zajął w konkursie Pucharu Świata dopiero 11. miejsce. Po dramatycznej końcówce triumfował Norweg Robert Johansson, o sporym pechu mówić zaś może jego rodak Halvor Egner Granerud.

Do rywalizacji w Lahti polscy skoczkowie przystąpili tydzień po swoim najsłabszym w tym sezonie występie: na Wielkiej Krokwi. Fiński weekend miał więc dać odpowiedź na pytanie, czy Zakopane było jedynie wypadkiem przy pracy, czy też może początkiem głębszego kryzysu.

Wyniki uzyskane przez biało-czerwonych w Lahti nie rozwieją obaw.

Najlepszy w naszej ekipie Piotr Żyła zajął dopiero 11. miejsce.

Na 15. pozycji sklasyfikowany został Andrzej Stękała, Kamil Stoch był 16.

Jakub Wolny zajął 22. miejsce, pozycję niżej uplasował się Dawid Kubacki, a 29. był Aleksander Zniszczoł.

To pierwszy w tym sezonie konkurs, w którym w czołowej dziesiątce nie znalazł się żaden Polak.

Wielki pech Graneruda

Po dramatycznej końcówce ze zwycięstwa cieszy się Norweg Robert Johansson - a o sporym pechu mówić może jego rodak, lider Pucharu Świata Halvor Egner Granerud.

24-letni zawodnik, który przewodził stawce po pierwszej serii skoków, w finale oddał najdłuższy skok: na odległość 137,5 m, a więc zaledwie pół metra bliżej od rekordu skoczni - ale przy lądowaniu nie ustał próby i się przewrócił.

W efekcie otrzymał bardzo niskie noty za styl - na poziomie 8-8,5 pkt - i ostatecznie uplasował się na 4. pozycji.

Poza Johanssonem Graneruda wyprzedzili jeszcze dwaj Niemcy: Markus Eisenbichler, który stanął na drugim stopniu podium, i trzeci w ostatecznym rozrachunku Karl Geiger.

Na półmetku tylko Piotr Żyła mieścił się w pierwszej "10"

Po pierwszej rundzie skoków na czele stawki stanął Halvor Egner Granerud, który uzyskał 132,5 m.

Drugi wynik miał Karl Geiger (130,5 m), a trzeci Robert Johansson (128,5 m).

Piotr Żyła jako jedyny wśród biało-czerwonych zmieścił się w pierwszej "10" rywalizacji: skoczył 124 m i uplasował się na 9. pozycji.

Dawid Kubacki wylądował pół metra bliżej i został sklasyfikowany na 12. miejscu. Dwie lokaty niżej znalazł się Kamil Stoch, który skoczył 125 m, a na 17. pozycji sklasyfikowany został po skoku na odległość 121,5 m Andrzej Stękała.

Jakub Wolny miał 21. wynik (121,5 m), a Aleksander Zniszczoł: 23. (120 m).

W polskiej ekipie do rundy finałowej nie zdołał awansować jedynie Paweł Wąsek, który wylądował na 118. metrze i został sklasyfikowany na 32. miejscu.

W finale najdalej poleciał spośród Polaków Stękała. Największy awans zanotował Kobayashi

W decydującej serii najdalej skoczył w polskiej ekipie Stękała: uzyskał 125,5 m.

Pół metra bliżej lądował Żyła, 123 m skoczył Wolny, a 121,5 m Stoch.

Kubacki wylądował na 119. metrze, Zniszczoł - 5 metrów bliżej.

O największy awans postarał się w finale Japończyk Ryoyu Kobayashi. Po pierwszej serii, w której uzyskał 119,5 m, był dopiero 24. W drugiej próbie jednak poszybował na odległość 129 m: objął wówczas prowadzenie w konkursie, a stracił je - na rzecz Anze Laniska - dopiero po skokach... 15 rywali. Ostatecznie Japończyk zajął w zawodach dziewiąte miejsce, a Słoweniec był siódmy.

Kamil Stoch po konkursie: Trzeba odświeżyć głowę i wyciągnąć wnioski

Dawid Kubacki trafił w Lahti - co sam pokazywał po lądowaniu - na trudne warunki.

Kamil Stoch miał niższą od rywali prędkość na progu.

"Poziom skoków jest coraz wyższy, kiedyś odskakiwało trzech zawodników, a dzisiaj, gdy ktoś nie jest w topowej formie i ma słabszy dzień, to wylatuje poza dziesiątkę" - stwierdził Stoch po konkursie.

"Teraz trzeba odświeżyć głowę i wyciągnąć wnioski. Jutro wieczorem wracamy do domu, a w środę już ruszamy do Willingen" - podsumował.

Zawody w tej niemieckiej miejscowości zaplanowane są na 30-31 stycznia.

W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata prowadzi wciąż Granerud (1006 pkt) przed Eisenbichlerem (796 pkt) i Stochem (661 pkt).

Kubacki jest szósty (497 pkt), a siódmy Żyła (493 pkt).


Piotr Żyła najlepszy w kwalifikacjach. Bardzo słabe skoki Kamila Stocha i Andrzeja Stękały

Pierwotnie kwalifikacje do dzisiejszego konkursu, do którego zgłosiło się w sumie 53 skoczków, zaplanowane były na piątek: z powodu silnego wiatru zdecydowano jednak, że przeprowadzone zostaną tuż przed zawodami.

Najlepszy wynik kwalifikacji uzyskał Piotr Żyła, który skoczył 128 m.

Półtora metra dalej wylądował Niemiec Marcus Eisenbichler, którego sklasyfikowano na drugiej pozycji, a trzeci był lider Pucharu Świata Norweg Halvor Egner Granerud, który skoczył 127,5 m.

Spośród biało-czerwonych w pierwszej "10" znaleźli się jeszcze Dawid Kubacki, który uzyskał 126,5 m i zajął czwarte miejsce, oraz Jakub Wolny, sklasyfikowany na 9. pozycji po skoku na odległość 122 m.

Bardzo słabe rezultaty uzyskali Kamil Stoch, który skoczył zaledwie 114,5 m, co dało mu dopiero 25. lokatę, i Andrzej Stękała, który wylądował na 113. metrze i zajął 30. miejsce.

Aleksander Zniszczoł skoczył 118 m i awansował do konkursu z 16. pozycji, a Paweł Wąsek uzyskał 114 m i został sklasyfikowany na miejscu 29.

W konkursie drużynowym zajęliśmy drugie miejsce

Do rywalizacji w Lahti polscy skoczkowie przystąpili tydzień po swoim najsłabszym w tym sezonie występie: w Zakopanem.

W konkursie drużynowym na Wielkiej Krokwi Żyła, Stoch, Stękała i Kubacki zajęli drugie miejsce, a o ich przegranej z Austriakami zdecydował jeden słaby skok Andrzeja Stękały.

Równocześnie dzień później, w konkursie indywidualnym, właśnie Stękała okazał się najlepszym z biało-czerwonych: zajął piątą lokatę. Pozostali nasi skoczkowie uplasowali się poza czołową dziesiątką.

Poza konkursem w Niżnym Tagile, dokąd wysłaliśmy rezerwowy skład, zawody w Zakopanem były najsłabszymi w polskim wykonaniu w tym sezonie - a weekend w Lahti miał dać odpowiedź na pytanie, czy był to tylko wypadek przy pracy, czy może początek głębszego kryzysu.

Rywalizację rozpoczął w Finlandii sobotni konkurs drużynowy, w którym Piotr Żyła, Andrzej Stękała, Kamil Stoch i Dawid Kubacki wywalczyli drugie miejsce, przegrywając z Norwegami, a wyprzedzając na podium Niemców.