Przed polskimi siatkarzami kolejny mecz mistrzostw świata. Tym razem w pałacu kultury i sportu w Warnie biało-czerwoni zmierzą się z Finlandią. O nadchodzących wezwaniach a także o stresie na najważniejszym turnieju w życiu i pracy z Vitalem Heynenem z Jakubem Kochanowskim rozmawiał nasz specjalny wysłannik na siatkarski mundial - Wojciech Marczyk.

Wojciech Marczyk, RMF FM: Mistrzostwa świata są twoim pierwszym wielkim turniej w dorosłej siatkówce. Duża jest różnica między juniorskim a seniorskim turniejem?

Jakub Kochanowski: Różnica jest ogromna. W turnieju seniorskim jest o wiele większa presja. Mecze są na dużo wyższym poziomie, organizacja jest dużo lepsza. Presja też jest o wiele większa.

No właśnie: radzisz sobie z nią? Wykonałeś przeskok z juniora do seniora.

Ciężko mi to powiedzieć, bo trudno się ocenia samego siebie. Nie odczułem jednak do tej pory jeszcze żadnego paraliżującego stresu. Może też dlatego, że jeszcze nie weszliśmy w ten ostateczny etap turnieju. Ciężko mi przewidzieć oczywiście, jak się zachowam, jak przyjdą te najważniejsze mecze. Myślę, że podołam.


Dwa mecze za wami - to były raczej łatwiejsze spotkania. Chociaż Kubańczycy was zaskoczyli.

Zaskoczyli nas przede wszystkim zagrywką. Zagrywali doskonale - szczególnie w trzecim secie. Nie ma więc co się dziwić, ze wygrali tego seta. My jednak musimy być gotowi na wszystko. W meczach, w który jesteśmy zdecydowanym faworytem, czyli jak np. z Finlandią musimy zachować koncentrację, nie obniżyć swojego poziomu sportowego - wtedy wyniki przyjdą same. W tych z rywalami nam równymi albo teoretycznie lepszymi musimy zagrać na 100% i zobaczyć, co się stanie.

Patrząc na to z boku wydaje się, że Vital Heynen znalazł na was jakiś sposób, klucz do tego, że to wszystko funkcjonuje. Bo nie ma wiele zespołów, w których gra cała czternastka.

Gramy co raz lepiej. Trwa to od jakieś czasu. Może faktycznie trener znalazł na nas złoty środek. Tak naprawdę ten turniej pokaże, na co nas stać. Mam nadzieję, że kończąc turniej i opuszczając już Włochy będziemy w takich samych humorach, jak jesteśmy po dwóch spotkaniach.

Patrząc na wasze treningi widać, że jest radość, mimo że jest to wielki turniej.

Tak, cieszymy się siatkówką. Na każdy trening, każdy mecz wychodzimy z uśmiechami, bo chcemy to robić i jesteśmy głodni gry. To jest chyba jeden z ważnych czynników, które mogą nam pomóc osiągnąć sukces.

A jak to jest z trenerem Heynenem? Z jednej strony są urozmaicone i wesołe treningi, a z drugiej strony trener jest bardzo ostrym i bezpośrednim gościem. Jak się to udaje wyważyć? Jak to odbieracie?

Są momenty w treningu, gdzie jest rozluźnienie. Wszyscy już poznali, jak to mówi, trener "stupid games" (głupie gry - przyp. red.) w których gramy dwóch na dwóch i to jest właśnie w różnych formach. Tam jest zabawa i rozgrzewka. Jednak kiedy przychodzi co do czego i właściwa forma treningu to trener zmienia się o 180 stopni - zaczyna być wymagający, surowy i egzekwować wszystko, co sobie założyliśmy tuż przed rozpoczęciem przygotowań do turnieju. On wie, kiedy pozwolić sobie na chwilę luzu, ale też wie, kiedy docisnąć i robi to bardzo dobrze.

Ta ekspresyjność trenera, to, że on czasem nerwowo reaguje wam pomaga?

Raczej nam pomaga. Nigdy nie dostajemy - że tak powiem - po głowie bez powodu. Zawsze, kiedy on się denerwuje to jest spowodowane tym, że my zrobi coś źle. Najczęściej coś prostego. Wtedy reprymenda od trenera pozwala zmotywować się do tego, aby więcej takiego błędu nie popełnić.

Czego życzyć na dalszą fazę turnieju?

Zdrowia...

A są problemy?

Nie ma, ale zawsze mogą być i trzeba być na to gotowym.

A czujesz coś takiego, że ten medal cztery lata temu był i teraz jest presja? Czy jesteście zupełnie innym zespołem i przygotowanym na inne wyzwania, a o tamtym sukcesie w ogóle nie rozmawiacie?

Zupełnie o tym nie myślimy, bo tak jak powiedziałeś, jesteśmy zupełnie nowym zespołem. Zostało pięciu chłopaków z tej drużyny z przed czterech lat - bardzo niewielu. Teraz my musimy napisać swoja historię, walczyć o swoje cele. To, co było cztery lata temu było wspaniałe, ale to już przeszłość.

Tobie starsi w kadrze pomagają?

Bardzo. Bardzo dużo dostaje wskazówek. Myślę, że każdy młody zawodnik w tej kadrze dostaje dużo wskazówek od starszych. Bardzo często jest tak, że to oni pomagają nam podwyższać poziom sportowy i zachowywać wysoką jakość na meczu. To jest super.

(MN)