Francuski lotniskowiec "Charles de Gaulle" - największy europejski okręt tego typu - dotarł do strefy działań zbrojnych u wybrzeży Libii. Na jego pokładzie znajduje się blisko dwa tysiące żołnierzy. Eskortują go cztery francuskie fregaty wyposażone w rakiety i szturmowy okręt podwodny.

Paryskie ministerstwo obrony podkreśla, że francuskie lotnictwo będzie mogło szybciej reagować na to, co dzieje się w Libii. Do tej pory większość francuskich samolotów bojowych stratowała z Korsyki - docierały na libijskie niebo w ciągu około godziny. Teraz czas reakcji skrócony zostanie do 10 minut.

Z jednej strony może to nasilić akcje francuskiego lotnictwa nad Libią. Z drugiej jednak strony wielu ekspertów podkreśla, że coraz trudniej będzie bombardować oddziały Kadafiego, które próbują mieszać się z ludnością cywilną w kontrolowanych przez nie miastach.

"Charles de Gaulle" i wyposażone w rakiety fregaty mają częściowo zająć miejsce amerykańskich okrętów, które których udział w operacji może stopniowo słabnąć. Oficjalnym celem wysłania lotniskowca przez Francję jest skuteczniejsza ochrona libijskiej ludności cywilnej, kontrola strefy zakazu lotów i czuwanie nad bezpieczeństwem jednostek cywilnych na Morzu Śródziemnym. Oprócz samolotów bojowych i zwiadowczych na pokładzie "Charlesa de Gaulle'a" znajdują się również helikoptery mogące uczestniczyć w akcjach ratowania załóg maszyn koalicji, które mogą zostać w Libii stracone.