„Mieliśmy do czynienia z licznymi prowokacjami, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości” - powiedział na konferencji w MSWiA Marcin Kierwinski, komentując środowe protesty rolników w Warszawie. W czasie demonstracji doszło do starć z policją, a służby porządkowe zostały oskarżone o nadmierne użycie siły.

Protest rolników w stolicy oficjalnie rozpoczął się w środę o godzinie 11 i zakończył cztery godziny później. W tym czasie policja zatrzymała 55 osób. W czasie działań rannych zostało 14 funkcjonariuszy - obrażenia jednego z nich były na tyle poważne, że zatrzymano go w szpitalu.

Wczorajsze protesty nie należały niestety do spokojnych. Przed kancelarią protestujący odpalili race, używali petard hukowych. Część rac rzucono w policję i w kierunku budynku. Potem manifestujący przeszli przed gmach Sejmu, gdzie sytuacja stała się jeszcze bardziej nerwowa. Rolnicy próbowali przedostać się na teren parlamentu, rzucali też w funkcjonariuszy kostką brukową. Policja odpowiedziała gazem łzawiącym.

Politycy Prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że policja użyła nadmiernej siły. To jest skandal, w jaki sposób rolnicy zostali potraktowani przez "koalicję 13 grudnia". To są właśnie metody, jak z 13 grudnia (1981 r.), wobec rolników użyto gazu - mówiła posłanka PiS, była minister rolnictwa Anna Gembicka.

Poseł Piotr Kaleta mówił natomiast, że to szef MSWiA Marcin Kierwiński doprowadza swoim zachowaniem i wypowiedziami do eskalacji konfliktu z rolnikami.

Kierwiński odpowiada opozycji: To były prowokacje

Szef MSWiA Marcin Kierwiński podczas czwartkowej konferencji podkreślił, że należy oddzielić dwie kategorie protestujących w środę osób. Jedną z nich byli protestujący spokojnie rolnicy. Drugą "grupka chuliganów, prowokatorów, którzy zaatakowali policję".

Kierwiński mówił też o tym, że w pewnym momencie niektórzy demonstranci posłużyli się drzewcami do flag, by wydłubać kostkę brukową, której następnie użyto do zaatakowania funkcjonariuszy.

"Mieliśmy do czynienia z licznymi prowokacjami, nie mamy co do tego żadnych wątpliwości" - powiedział na konferencji w MSWiA szef tego resortu Marcin Kierwinski. Minister stwierdził, że ponad połowa z zatrzymanych przez policję 55 osób, była pod wpływem alkoholu. "Niektórzy mieli 1,7 promila" - powiedział.

Kierwiński odparowuje oskarżenia opozycji i twierdzi, że mają one wyłącznie podłoże polityczne. Ludzie, którzy jeszcze kilka miesięcy nadzorowali polską policję, dziś funkcjonariuszy atakują dla swoich politycznych interesów - mówił szef MSWiA.

Środków przymusu bezpośredniego policja użyła wyłącznie w sytuacjach "bezpośredniego naruszenia zasad zgromadzeń publicznych" - poinformował wiceminister Czesław Mroczek.

"Pomimo faktu, że policjanci nie byli stroną w proteście, to w ich kierunku nieustannie narastała agresja ze strony prowokatorów. Grupa osób próbowała wedrzeć się do centralnych organów państwowych. Jednocześnie zaczęły napływać zgłoszenia z numeru alarmowego od mieszkańców pobliskich bloków, których prywatne mieszkania zostały obrzucone jajkami, petardami, a na balkony wchodzili protestujący" - napisała stołeczna policja w swoim podsumowaniu wczorajszych wydarzeń.

W czasie protestów zatrzymano 55 osób. Wylegitymowano ponad 1400 osób, nałożono 34 mandaty karne, a do sądu zostało skierowanych 12 wniosków o ukaranie.

Opracowanie: