Powodzianie ubiegający się o państwową pomoc, w wysokości do 6 tysięcy złotych, muszą wypełnić kwestionariusze - 16 stron i 6 stron załączników. Tylko na Śląsku i Podkarpaciu uprawnionych do tej pomocy będzie co najmniej 10 tysięcy rodzin, a to oznacza, że przez ręce urzędników będą musiały teraz przejść setki tysięcy kartek. Reporter RMF FM Piotr Glinkowski był w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Bieruniu, sprawdzał, ile trwa tam wypełnianie wniosku.

W Bieruniu najpierw trzeba przez dwie godziny stać w kolejce do pracownika socjalnego. Gdy uda się już tam dostać, zaczyna się kolejny dwugodzinny horror - wypełnianie wniosku o przyznanie zasiłku. Poszkodowani mieszkańcy są wściekli, że procedura jest tak skomplikowana.

Pierwsze strony kwestionariusza to pestka. Trzeba podać swoje dane osobowe i osób z najbliższej rodziny; opisać własny dom i jego wyposażenie. Na kolejnych kartach należy odpowiedzieć na serię niewygodnych pytań, m.in. czy w rodzinie występują konflikty, czy rodzina utrzymuje kontakt z krewnymi zamieszkałymi oddzielnie, czy są w rodzinie osoby karane lub uzależnione od alkoholu i narkotyków.

16 stron to jednak nie koniec. Jest jeszcze 6 stron załączników. Trzeba wypełnić m.in. oświadczenie o stanie majątkowym, donieść z zakładu pracy zaświadczenie o zarobkach i wyrazić zgodę na przetwarzanie danych osobowych.

Urzędnicy są nieprzytomni? Minister się myli? A może zawiodła komunikacja?

Dlaczego powodzianie muszą wypełniać tak wiele dokumentów, by zwrócić się do rządu o kilka tysięcy złotych obiecanej pomocy? Gminni urzędnicy, z którymi rozmawiał reporter RMF FM, mówią, że muszą rozdawać "przepisowe" formularze. Jednak minister spraw wewnętrznych zapewnia, że dla potrzeb powodzian wniosek skrócono do dwóch stron.

Nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego uproszczona procedura nie spłynęła z Warszawy w dół - do gmin. Jedno jest pewne: żadne dyspozycje nie dotarły do miejskich ośrodków pomocy społecznej. Dyrektorka MOPS-u w Bieruniu bezradnie rozkłada ręce i tłumaczy, że nie może działać ponad obowiązującym prawem, a coś takiego, jak skrócony wniosek, dla niej nie istnieje.

Nasz reporter zadzwonił do rzeczniczki Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej i usłyszał, że skrócony wniosek jest już gotowy. Teraz trwają prace nad rozporządzeniem umożliwiającym wprowadzenie uproszczonych przepisów. Zakończą się one jeszcze dziś lub najpóźniej jutro.

Rodzi się więc pytanie: dlaczego rano szef MSWiA Jerzy Miller mówił, że wniosek powinien mieć dwie strony. Rzeczniczka tego resortu przekonywała po południu reportera RMF FM, że rano ministerstwo wydało wojewodom dyspozycje dotyczące uproszczonych wniosków o zasiłek celowy.