Po raz pierwszy od sezonu 2009/2010 czekają nas koszykarskie derby Warszawy na najwyższym szczeblu rozgrywek. Wieczorem w Orlen Basket Lidze Legia Warszawa podejmie w swojej hali Dziki Warszawa. Derbowe rozgrywki w stolicy to prawdziwa rzadkość. W XXI wieku rozegrano zaledwie osiem takich meczów na poziomie Polskiej Ligi Koszykówki. W obu zespołach pełna gotowość na wyjątkowy pojedynek.

Historia stołecznych derbów w XXI wieku nie jest długa. W latach 2000-2003 w derbach rywalizowały Legia i Polonia. Później po spadku Legii na niższy poziom rozgrywek na kolejne derby czekaliśmy do sezonu 2009/2010. Wtedy w lidze oprócz Polonii zagrała także Polonia 2011. Ten klub gościł w Polskiej Lidze Koszykówki jedynie przez rok. Ostatnie derby rozegrano w marcu 2010 roku a lepsza okazała się w nich niespodziewanie Polonia 2011.

Teraz po ponad 13 latach znów czeka nas ligowy pojedynek dwóch warszawskich drużyn. Legia w lidze gra nieprzerwanie od sezonu 2017/2018. Od trzech lat dociera do półfinałów. Raz legioniści sięgnęli po wicemistrzostwo. Dziki to młody klub. Drużyna zadebiutowała w rozgrywkach... właśnie w sezonie 2017/2018. Droga do Orlen Basket Ligi wiodła od II Ligi. Dziki to beniaminek na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Trener Legii gotowy na derby

Wojciech Kamiński zna smak stołecznych derbów. To on był trenerem Polonii Warszawa, gdy w 2010 rozgrywano ostatni taki pojedynek:

To było bardzo dawno. Natomiast cieszę się na ten mecz. Na pewno Warszawa jako stolica zasługuje nie na jedną czy dwie ale może na więcej drużyn koszykarskich. Myślę, że dla kibiców to też świetna uczta. Derby zawsze rządzą się swoimi prawami. W derbach nie ma faworytów. Gra się tylko o punkty, ale też o prymat w mieście. Parę lat musiałem czekać na kolejne derby w Warszawie. Niby gramy tylko o dwa punkty, ale z tyłu głowy wiesz, że to lokalny przeciwnik. Znamy się, przyjaźnimy się z trenerami, zawodnikami, ale na parkiecie nie będzie taryfy ulgowej - podkreśla trener Kamiński.

Szkoleniowiec Legii od kilkunastu lat zna trenera Dzików Wojciech Szablowskiego. Panowie współpracowali w reprezentacji, ale też w Legii. Jak dodaje Kamiński, zawodnicy z USA z obu stołecznych klubów mają wynajęte mieszkania w tym samym bloku. Mają więc okazję do rozmów, wspólnego spędzania czasu: To będzie taka dodatkowa rywalizacja. Na pewno będą chcieli pokazać, że to ich drużyna jest lepsza - uważa Kamiński.

Legia na razie rozegrała dwa ligowe spotkania. Na koncie ma jedno zwycięstwo i jedną porażkę. Jak trener Kamiński ocenia proces zgrywania zespołu pod względem taktycznym?

Ciężko to policzyć. To jest proces. Byliśmy w innym miejscu jeszcze kilka tygodni temu, ale w momencie, gdy doszedł do nas Marcel Ponitka, drużyna musiała się zbudować od nowa. To bardzo ważny zawodnik do rotacji na newralgicznej pozycji. Troszkę rzeczy musiało się pozmieniać, niektóre musieliśmy zacząć od nowa. Wszystko po to, by w najważniejszej części sezonu grać najlepiej. Oczywiście musimy wygrywać, by awansować do play-off. Ostatni mecz w Słupsku nam w tym nie pomógł. Czasami jednak trzeba przegrać. Najważniejsze by wyciągać wnioski na dalszą część sezonu.

Szkoleniowiec Legii dodaje, że pierwsze w tym sezonie stołeczne derby jego zespół rozegra we własnej hali na Bemowie:

Myślę, że to ma znaczenie. Liczę, że nasi kibice wypełnią halę. Liczymy na doping, ich wsparcie. Na pierwszym domowym meczu byli fantastyczni. Liczymy w środowy wieczór na powtórkę. Kibice mogą być naszym szóstym zawodnikiem - słowa Kamińskiego znajdują potwierdzenie, bo już wczoraj Legia poinformowała, że wszystkie bilety na mecz zostały sprzedane.

Pamuła: Gdyby nie Dziki, już nigdy nie grałbym w koszykówkę

"Cieszę się chwilą" - powiedział RMF FM Piotr Pamuła, koszykarz Dzików Warszawa. W rozmowie z Marcinem Kargolem wrócił do przeszłości, zdradził, czym jest dla niego drużyna Dzików i powiedział, jakie ma nastawienie przed derbowym pojedynkiem z Legią Warszawa.

Piotr Pamuła do stolicy wrócił w 2020 roku po niemal 10 latach nieobecności. Grał wtedy w niższych klasach rozgrywkowych, ale jak przyznał, plan od początku był jeden - powrót do ekstraklasy. Niestety, te plany nieco pokrzyżował uraz.

Na szczęście klub się mną zaopiekował, a ja mogłem obserwować awans chłopaków do ekstraklasy. Bardzo się z tego cieszyłem. Teraz staram się nie wracać do przeszłości i cieszę się chwilami, które przeżywamy - powiedział Pamuła, dla którego, jak sam mówi, Warszawa jest to wyjątkowe miejsce. Gdyby nie prezes, zarząd, trener, fachowcy od przygotowania motorycznego i zawodnicy Dzików - najprawdopodobniej już nigdy nie grałbym w koszykówkę.

Koszykarz wielokrotnie podkreślał, że ten sezon jest ostatnią próbą powrotu do zawodowego sportu po operacji nogi i długiej rehabilitacji. Teraz przyznaje, że z każdego meczu czerpie pełnymi garściami.

Nawet kiedy chcę sobie w głowie pomarudzić, przypominam sobie te momenty, gdy siedziałem gdzieś z boku i harowałem, by wrócić na boisku. Wchodzę na halę z uśmiechem na twarzy - to już mi weszło w krew. Chcę się cieszyć koszykówką, bo dla mnie to już praktycznie ostatni taki moment - mówił 33-letni zawodnik.

Imponujący początek Dzików

Pamuła opowiedział też o imponującym początku sezonu Dzików Warszawa. Klub ze stolicy wygrał dwa pierwsze spotkania i w tej chwili jest jedną z czterech drużyn, która jeszcze nie poznała smaku porażki. W pierwszym spotkaniu Dziki wygrały z ARGED BM Stalą Ostrów Wielkopolski różnicą aż 21 punktów. W drugim cenne zwycięstwo z Twardymi Piernikami Toruń.

Ten mecz w Toruniu trzeba było wygrać. To pierwsze zwycięstwo traktujemy jako takie dodatkowe. Nie popadamy w hurraoptymizm. To dopiero początek sezonu. Pewnie nie spodziewaliśmy się, że będziemy w takiej sytuacji, ale chcemy wygrywać każdy kolejny mecz. Takie mamy nastawienie, mam nadzieję, że będziemy jak najdłużej w czołówce ligi bez przegranych.

Szansą na trzecią wygraną z rzędu będzie derbowy pojedynek z Legią Warszawa, która jest czołową drużyną ligi w ostatnich latach. Piotr Pamuła stwierdził jednak, że nie ma w zespole dodatkowego, specyficznego podejścia do meczu z wojskowymi. Jak mówi, w strefie mentalnej zawodnicy utrzymują się na normalnym poziomie, tym bardziej, że w tym tygodniu Dziki mają do rozegrania dwa mecze.

Nie mamy czasu na jakieś wielkie analizowanie. W środę gramy z Legią, później mamy mecz z Sopotem. Wiadomo, że derby to jest fajne wydarzenie, ale myślę, że ma ono większe znaczenie dla kibiców i całej tej koszykarskiej otoczki w Warszawie, a nie dla nas. Na pewno jest to jakiś dodatkowy smaczek, przyjdzie więcej kibiców i miejmy nadzieję, że atmosfera na meczu będzie fajna i gorąca - zakończył Pamuła.