"To swoisty akt przemocy" - tak prof. Piotr Gliński, kandydat PiS na premiera technicznego, nazwał brak możliwości wystąpienia z sejmowej mównicy. Przemawiał za to w jednej z sejmowych sal. Wcześniej Jarosław Kaczyński uzasadniał wniosek PiS o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska.

Chciałbym oświadczyć, że moim obowiązkiem jest wystąpienie w tej debacie i złożenie oświadczenia dot. dwóch kwestii: dlaczego zgodziłem się przyjąć misję i jak miałby wyglądać mój rząd, jego program i jego działania. To jest konstytucyjny obowiązek kandydata na premiera Rzeczpospolitej Polski - mówił prof. Gliński. Nie czuję się upokorzony procedurą, w której obecnie uczestniczymy, i nie płacę żadnej ceny za przyjęcie tej misji na siebie - dodał. Przedstawiłem wcześniej krytyczną diagnozę stanu państwa, która stała u podstaw mojej misji - przypomniał kandydat PiS na premiera technicznego, wymieniając wśród nierozwiązanych problemów kryzysy: gospodarczy, fiskalny, rynku pracy, demograficzny, wartości, demokracji czy stylu uprawiania polityki.

Polska - "prywatny folwark"

Zobaczyliśmy rząd na gorącym uczynku - jak załatwia i kupczy. Zobaczyliśmy, za co płacimy publicznymi pieniędzmi - powiedział Piotr Gliński komentując aferę taśmową. Dlaczego obecny rząd nie może skutecznie rządzić i co go ogranicza? Dowiedzieliśmy się właściwie z taśm, że państwo polskie nie istnieje (...).  Nie ma polskiego państwa i porażający brak instytucji państwowych nie jest tu przypadkowy (....) Państwo jest traktowane jak prywatny folwark - ocenił.

Kandydat na premiera technicznego przypomniał również - kierując swoje słowa do premiera Donalda Tuska - że Polska płaci najwyższe ceny za gaz w Europie.

Cyniczna pogarda rządu

Taśmy prawdy ujawniły jednoznacznie, że największym problemem jest wielka pustka w miejscu, gdzie potrzebne jest państwo kierowane przez dobry rząd, gdzie potrzebna jest dobra władza - dodał.

Jako porażającą wadę rządzących wymienił cyniczną pogardę wobec społeczeństwa, wartości demokratycznych i niezależnych mediów. Zarzucił także Donaldowi Tuskowi łamanie art. 250 Kodeksu Karnego i niszczenie mechanizmów polskiej demokracji. To nic osobistego, ale kwestia wartości, które są ponad nami - podkreślił. 

Rząd jak leniwy student

Obecnego skandalu nie da się przykryć kolejnym kłamstwem - ocenił Gliński przywołując głosowanie ws. wotum zaufania dla rządu. Kandydat PiS na premiera porównał rząd do leniwego studenta, który nie starał się podczas seminarium i do pracy postanowił się zabrać po wakacjach. Debata jest solą demokracji. W polskim parlamencie to przyprawa rzadka - mówił. Wobec zarysowanej wyżej sytuacji odpowiedzialna opozycja musiała sięgnąć po konstytucyjne narzędzie - konstruktywne wotum nieufności - dodał.

Bezprecedensowy kryzys państwa

Demokracja to nie tylko głosowania i prosta arytmetyka, ani konkurs piękności czy taniec z gwiazdami - wymieniał prof. Gliński, podkreślając, że fundamentem demokracji jest debata i wymiana argumentów. Niszcząc demokrację, niszczycie - koalicjo PO-PSL - Polskę - ocenił. Nie miałem wątpliwości, że muszę się podjąć tego wyzwania. Odłożyłem racje osobiste i postanowiłem przyjąć tę zaszczytną rolę. Wierzę, że ta decyzja jest dobra dla Polski i polskiej demokracji - mówił. W sytuacji bezprecedensowego kryzysu państwa konieczna jest zmiana ekipy rządzącej - twierdzi Gliński.

Jak podkreślił, Polski nie stać na "dalsze gnicie państwa". Ocenił, że w państwach demokratycznych finałem tak poważnego kryzysu państwa powinno być podanie się premiera do dymisji. Polska potrzebuje polityków autentycznych - uczciwych i rozumiejących polską rację stanu, potrzeby zwykłych ludzi - podkreślił. Swoją ofertę współpracy skierował - jak wyraźnie zaznaczył - do wszystkich polskich, uczciwych polityków, którzy nie gardzą społeczeństwem.

Nieprawdą jest, że nigdy nie uda się nam w Polsce zbudować dobrej polityki. Dziś możemy zrobić pierwszy krok - zapewniał kandydat PiS na premiera. Piotr Gliński wygłosił przemówienie podczas otwartego posiedzenia klubu Prawa i Sprawiedliwości zwołanego w przerwie obrad Sejmu. Na jego oficjalne wystąpienie nie wyraziła zgody marszałek Sejmu Ewa Kopacz.

Ewelina Karpińska-Morek

(ug)