Do godz. 20 czekamy na spełnienie naszych postulatów. To wyraz naszej dobrej woli. Jednak szanse na porozumienie są nikłe, od północy strajkujemy - zapowiadają związkowcy z Przewozów Regionalnych. Protest zgodnie z planem ma trwać 24 godziny.

Strajk - jak twierdzi szef związkowców Leszek Miętek - obejmie wszystkich pracowników we wszystkich zakładach Przewozów Regionalnych. Według niego wskazują na to wyniki referendum strajkowego przeprowadzonego w spółce kilka tygodni temu.

Miętek poinformował, że związkowcy zawarli porozumienie z pracownikami innych spółek przewozowych, iż ci nie będą pracować w zastępstwie strajkujących. Praktycznie wszystkie pociągi Przewozów Regionalnych, te które są jeszcze w drodze, dojadą do miejsc po północy, natomiast żadne nie będą uruchamiane, chyba że znajdą się ludzie, którzy zdecydują się złamać strajk. Terrorystami nie jesteśmy i my im w tym przeszkadzać nie będziemy - zapewniał.

Po 24 godzinach akcja kolejarzy zostanie zawieszona. Związkowcy chcą dać zarządowi tydzień na kolejne rozmowy - jeśli nie będzie efektów, następny 24-godzinny strajk zaplanowano w przyszłą środę.

Dziś od 10 w Ministerstwie Infrastruktury toczyły się rozmowy przedstawicieli zarządu Przewozów Regionalnych, związków zawodowych i kierownictwa resortu dotyczące strajku w kolejowej spółce.

Związkowcy domagają się podwyżek o 280 zł, oczekują też zmiany organizacji pracy i funkcjonowania spółki.

Na początku lipca związkowcy zorganizowali strajk ostrzegawczy, zatrzymując na dwie godziny pociągi przewoźnika w całej Polsce.

Przewozy Regionalne to największy w Polsce kolejowy przewoźnik pasażerski - dziennie wyjeżdża na tory ok. 2,7 tys. pociągów, z których korzysta ok. 300 tys. pasażerów - głównie dojeżdżających do pracy.