Biało-czerwoni szczypiorniści wracają na Mistrzostwa Europy. Polacy, których zabrakło na turnieju dwa lata temu, wracają na salony, ale po tłustych latach musimy zmienić nasze nastawienie do drużyny. "Nasza kadra nie prezentuje na razie poziomu gwarantującego walkę o najwyższe cele. Wyjście z grupy będzie już dużym sukcesem" – mówi w rozmowie z RMF FM były reprezentant Polski Artur Siódmiak. W fazie grupowej Polska zagra ze Szwecją, Słowenią i Szwajcarią. Turniej rozpocznie się w czwartek, a biało-czerwoni pierwszy mecz rozegrają dzień później.

Patryk Serwański: Za reprezentacją seria meczów towarzyskich. Czy na podstawie tych ostatnich sprawdzianów możesz powiedzieć, że jest w grze Polaków coś pozytywnego, co może dobrze zadziałać podczas Mistrzostw Europy?

Artur Siódmiak: Były momenty dość dobrej gry. To małe światełko w tunelu, ale nie możemy nastawiać się na sukcesy, bo nasza kadra nie prezentuje na razie poziomu gwarantującego walkę o najwyższe cele. Wyjście z grupy będzie już dużym sukcesem. Plusem jest postawa kilku młodych zawodników. Dawid Dawydzik, obrotowy - nieźle sobie radzi. Michał Olejniczak z Gdańska to z kolei bardzo młody chłopak, który też pokazał się podczas tych sparingów. Brakuje nam typowego środkowego rozgrywającego i trener Rombel szuka najlepszego rozwiązania. Szanse na dobry występ na tym turnieju są duże, ale musimy zweryfikować nasze oczekiwania. Celem nie są medale, ale wyjście z grupy.

A przecież minęło tak niewiele czasu. Praktycznie 3,5 roku temu byliśmy czwartą drużyną Igrzysk w Rio. Już dwa lata temu nie było nas na Mistrzostwach Europy. Teraz udało się wywalczyć kwalifikacje. Prawda jest taka, że obecnie trzeba będzie umieć nawet docenić porażkę po dobrej grze. Trzeba szukać jakiś małych, pozytywnych rzeczy. Jesteśmy w innym miejscu i na innym etapie niż kilka lat temu.

Zgadza się. Jedziemy tam po bagaż doświadczeń, by rozegrać minimum 3 dobre spotkania. Ważne, by gra była miła dla oka, efektowna i efektywna. Musimy walczyć na parkiecie, bo zauważyłem w ostatnim czasie niestety braki w tym zaangażowaniu, ale liczę, że to były mecze testowe, a Mistrzostwa Europy to będzie coś innego. To ma być młoda, ambitna, waleczna drużyna, która, nawet jeśli przegra, może nie stracić zaufania kibiców. Pamiętajmy, że tworzy się drużyna na Mistrzostwa Świata 2023. Wtedy będziemy współgospodarzem tego turnieju i do tego czasu drużyna musi się wytworzyć. Teraz Mistrzostwa Europy to krok na drodze do tych przygotowań.

Kiedy grałeś w reprezentacji, było w niej wiele mocnych osobowości. Czy teraz widzisz kandydatów do tego, by przejąć w drużynie rolę lidera?

Jednym z najbardziej doświadczonych zawodników jest Kamil Syprzak występujący w Paris Saint Germain. Jest Piotr Chrapkowski grający w Bundeslidze. Są też inni starci, bardziej doświadczeni jak Michał Daszek czy Przemysław Krajewski. Właśnie ci starci muszą dawać impuls do działania, do walki. Bo nie oszukujmy się - w drużynie nie ma zawodników takiej klasy jak ci, którzy grali w drużynie 10 lat temu, gdy odnosiliśmy sukcesy. Te niedostatki trzeba nadrabiać właśnie sercem, zaangażowaniem.

Na tym turnieju Michał Daszek nie zagra z powodu kontuzji. Jak duże to osłabienie?

Bardzo duże. Tym bardziej, że był przewidziany do gry na środku rozegrania, a to pięta achillesowa naszej drużyny. Nie mamy obecnie typowego zawodnika na tą pozycję prezentującego odpowiedni poziom. Daszek po powrocie do kadry na pewno będzie nadal wiodącą postacią reprezentacji.

Szwecja, Słowenia i Szwajcaria. To nasza grupa na Mistrzostwach Europy. Wydaje się, że największa szansa na walkę jest ze Szwajcarią. Słoweńcy kilkanaście dni temu zatrudnili nowego trenera, Szwecja to współgospodarz turnieju. Jak ty widzisz hierarchię w naszej grupie?

Trzy bardzo ciężkie spotkania przed nami. Szwecja i Słowenia wydają się dużo mocniejsze kadrowo od nas. Szwajcaria to reprezentacja, z którą można powalczyć. Oczywiście życzę chłopakom, by sprawili jakąś niespodziankę, ale patrząc realnie to Szwecja i Słowenia są za mocne. Szwajcaria to podobny poziom. W meczu z przebudowaną Szwecją może pokusimy się o jakąś sensację? Byłoby miło. Słowenia rzeczywiście niedawno zmieniła trenera, ale to prezentująca od lat fajny, wysoki poziom. Może nie na poziomie półfinału, ale na pewno dający nadzieję na walkę o dobre miejsce.

Turniej w nowym formacie. Trzech współgospodarzy, 24 drużyny. Podczas zeszłorocznych siatkarskich Mistrzostw Europy było widać, że pierwsze mecze przy tak licznej stawce drużyn nie stały na zbyt wysokim poziomie. Jak będzie zatem w przypadku piłki ręcznej?

Idziemy w stronę piłki nożnej, która też rozgrywa imprezy w kilku krajach. Dotychczas Mistrzostwa Europy w piłce ręcznej były imprezą bardzo elitarną, bo właśnie na naszym kontynencie jest najwięcej mocnych drużyn. Zwiększenie liczby drużyny popularyzuje piłkę ręczną. Można zebrać doświadczenie, zwiększyć swój poziom i w dalszej perspektywie walczyć o poprawienie swojej pozycji w europejskiej hierarchii. Zatem turniej z 24 drużynami mi się podoba. Jestem zwolennikiem tej koncepcji, a pierwsza runda wszystko zweryfikuje i będziemy po takim pierwszym przesiewie.

Na kogo stawiasz, jeśli chodzi o faworytów? Kto może być czarnym koniem turnieju?

W gronie faworytów są ci, którzy brylują od lat: Chorwacja, Dania, Francja, Norwegia, Szwecja. Również broniący tytułu Niemcy, choć mają swoje problemy kadrowe. Do tego Hiszpania. W roli czarnego konia postawiłbym Portugalię. Zespół z tego kraju bardzo dobrze radzi sobie w Lidze Mistrzów. Widać, że poziom piłki ręcznej w tym kraju poszedł ostatnio znacząco w górę. Dyscyplina mocno się tam rozwija.


Opracowanie: