Przed warszawskim sądem okręgowym w czwartek rozpoczął się proces cywilny Leszek Miller kontra Zbigniew Ziobro. Były eseldowski premier poczuł się urażony wypowiedzią byłego ministra sprawiedliwości, który zarzucił mu zadeptywanie śladów w związku z zabójstwem generała Marka Papały.

Po raz pierwszy o zamieszanie w zabójstwo generała Marka Papały, Zbigniew Ziobro oskarżył Leszka Millera podczas posiedzenia komisji śledczej do sprawy Lwa Rywina. To właśnie wtedy były premier wypowiedział słynne już słowa: „Pan jest zerem, panie pośle”.

W lipcu tego roku, gdy amerykański sąd nie zgodził się na ekstradycję do Polski podejrzanego o zlecenie zabójstwa Papały polonijnego biznesmena Edwarda Mazura, Ziobro mówił na konferencji prasowej w ministerstwie, że Miller najpierw na miejscu zbrodni "zadeptywał ślady", a potem jego rząd nie robił nic, by sprowadzić Mazura do Polski.

Gdy Miller zapowiedział wtedy wytoczenie procesu o ochronę dóbr osobistych, resort sprawiedliwości w oświadczeniu stwierdził, że Miller jest osobiście politycznie odpowiedzialny za umożliwienie ucieczki Edwarda Mazura z Polski.

W sądzie Leszek Miller zeznawał przez dwie i pół godziny. Ziobro nie przyszedł na rozprawę. Reprezentował go adwokat, który wnosił o oddalenie pozwu. Sprawę odroczono do 26 marca, kiedy będą zeznawać świadkowie - Bogdan Borusewicz i Zbigniew Sobotka, którzy byli na miejscu zabójstwa w 1998 r.

Ziobro był świadomy, że nieprawdziwie i oszczerczo pomawia mnie o celowe utrudnianie wyjaśnienia sprawy zabójstwa mojego przyjaciela, gen. Papały - zeznał Miller.

Były premier żąda przeprosin i wpłaty 30 tys. zł na dom dziecka.