Być może po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem Rosjanie nareszcie dowiedzą się, co wydarzyło się w Katyniu 70 lat temu - napisał fiński dziennik "Helsingin Sanomat". Artykule pt. "Polska wychodzi z posępnego cienia lasu katyńskiego" ukazał się we wczorajszym wydaniu gazety.

Autor artykułu Jukka Soisalon-Soininen podkreśla, że Stalin miał powody, by obawiać się polskich oficerów. Przypomina, że w 1920 roku Polska powstrzymała "wschodnią nawałnicę", która mogła przetoczyć się przez całą Europę. Podkreśla, że Katyń dla Polaków oznacza żałobę. W czasach komunizmu był tematem zakazanym, a mimo to Polacy nie bali się o nim mówić.

Podkreśla on również, że Lech Kaczyński był patriotą i katolikiem i chciał, by Unia Europejska stanowiła wspólnotę wyznającą zasady chrześcijańskie. W UE był uważany za trudnego partnera, a w Rosji za wichrzyciela. Europa go nie rozumiała, Rosja wcale nie chciała zrozumieć - pisze autor artykułu w "Helsingin Sanomat". Według niego korzenie prezydenta Kaczyńskiego tkwiły w tej Polsce, od której władze Zachodu odwróciły się w Jałcie, oddając ją w ręce Związku Sowieckiego.

Jukka Soisalon-Soininen podkreśla, że dla Polaków Kościół zdaje się pełnić rolę kotwicy moralnej, do której można przylgnąć w świecie, w którym nic już nie jest tak jak dawniej. Po katastrofie lotniczej Polacy gromadzili się pod osłoną swoich świątyń, jak zawsze w przeszłości.

Polska, nazywana też Chrystusem Europy, zawsze czerpała siły ze swoich męczenników. Czyżby teraz miało stać się tak, że dzięki polskim ofiarom (spod Smoleńska) Rosjanie będą mogli wreszcie się dowiedzieć, co wydarzyło się w Katyniu? - pyta autor.

W opublikowanym oddzielnie tego samego dnia artykule "Helsingin Sanomat" pisze, że Katyń mógł stać się sanktuarium także dla Finów, gdyby Stalinowi udało się podbić Finlandię w wojnie zimowej (1939-40). Gazeta pisze, że podobno były dla nich już przygotowane wagony.