Nie wiemy nawet, czy wykonano sekcje zwłok i nic nie wskazuje, by polskiemu rządowi zależało na szybkim i pełnym wyjaśnieniu przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem - mówi wdowa po pośle Przemysławie Gosiewskim. Lista zarzutów stawianych przez rodziny ofiar jest bardzo długa.

Najbardziej brakuje nam rzetelnej i pełnej informacji na temat postępów w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy - przyznaje Beata Gosiewska w rozmowie z reporterem RMF FM Pawłem Świądrem. Wdowa po Przemysławie Gosiewskim ma żal do rządzących, że od początku nie zadbali o polski nadzór nad pracami komisji i prokuratury.

Jedynym sposobem dla rodzin na zdobycie jakichkolwiek informacji jest ustanowienie pełnomocnika, który ma wgląd w akta prokuratorskie, a tymczasem nasi śledczy nie dostali z Rosji jeszcze żadnych materiałów. Mija już drugi miesiąc, a my tak naprawę nie wiemy nic. Nie wiemy, czy wykonano sekcję zwłok. Nie wiem, co było przyczyną śmierci mojego męża - podkreśla.

Beata Gosiewska nie wierzy też, że kiedyś poznamy prawdziwe przyczyny katastrofy. Od początku nie widzę woli poznania takiej prawdziwej przyczyny. Nie widzę też żadnych inicjatyw ze strony państwa rosyjskiego - dodaje.

Najłatwiej winą za wypadek obarczyć pilotów, bo nie mogą się bronić - zaznacza. Zdaniem wdowy po Przemysławie Gosiewskim, hipotezę, że tragedii winni byli piloci polskiego samolotu, mają uprawdopodobniać wypowiedzi Edmunda Klicha.

On podaje tylko te informacje, które mają wskazać i obciążyć pilotów. W odpowiedzi pan premier mówi tak jak mały chłopiec - że on go upominał, pouczał, przestrzegał. Jeśli tak zachowują się przedstawiciele naszego państwa, to jest to skandaliczne i żenujące - kończy Beata Gosiewska.