W centrum Aten grecka policja użyła gazu łzawiącego przeciwko demonstrantom, którzy rzucali kamieniami, butelkami i kijami podczas marszu zorganizowanego w proteście przeciwko oszczędnościowym posunięciom rządu. W kraju trwa dzisiaj strajk generalny, który spowodował poważne zakłócenia m.in. w transporcie publicznym i służbie zdrowia.

Na kilka godzin pracę porzucili kierowcy autobusów, motorniczowie metra i tramwajów. Lotniska pozostały otwarte i trasy międzynarodowe są obsługiwane normalnie, ale odwołano niemal wszystkie loty krajowe. W Pireusie setki demonstrantów ze związku zawodowego, wspieranego przez partię komunistyczną, próbowały uniemożliwiać pasażerom wchodzenie na pokłady promów, płynących na wyspy na Morzu Egejskim. Część promów wyszła rano z portu, bo udział marynarzy w strajku generalnym sąd uznał za nielegalny. Nie wszyscy pasażerowie zdołali jednak dostać się na pokład.

Do jutrzejszego poranka strajkować będą dziennikarze. Nie są nadawane dzienniki radiowe i telewizyjne, nie ukaże się też jutrzejsza prasa.

Strajk zorganizowały związki zawodowe sektora prywatnego i publicznego, przeciwne rządowym planom podniesienia wieku emerytalnego i zmniejszenia kosztów ponoszonych przez firmy, które zwalniają pracowników. Dzisiaj zaczyna się debata parlamentarna na temat tych zamierzeń. Potrwa około tygodnia.

Grecja przeżywa wielki kryzys zadłużenia. W zeszłym miesiącu uniknęła niewypłacalności tylko dzięki temu, że otrzymała pierwszą transzę pakietu pomocowego, na który złożyły się Unia Europejska i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Całość pakietu opiewa na 110 miliardów euro.