Więzienie za powrót z Indii. Strach przed indyjską mutacją koronawirusa skłonił rząd Australii do niebywałego posunięcia. Obywatele kraju, którzy wróciliby teraz do ojczyzny, naraziliby się na ryzyko spędzenia kilku lat w więzieniu i zapłacenia wysokiej grzywny.

W piątek w Indiach zanotowano nowy rekord: ponad 400 tysięcy zakażeń w ciągu doby. Za szybkie rozprzestrzenianie się wirusa odpowiedzialny jest nowy wariant koronawirusa, zwany indyjskim.

Ten wysoce zmutowany wariant koronawirusa coraz bardziej niepokoi świat. Wiele krajów, w tym Polska, obawia się, że pandemia powróci za sprawą "mutanta z Indii". Co prawda kilka dni temu szef niemieckiej firmy BioNTech, która razem z koncernem Pfizer stworzyła szczepionkę przeciwko koronawirusowi ogłosił, że jest pewien, iż ich preparat jest "bastionem", który wytrzyma atak mutanta, ale nie wszyscy naukowcy są tego pewni. Poza tym, na całym świecie podano już ponad 1,1 miliarda dawek szczepionek, ale oznacza to przecież, że zdecydowana większość mieszkańców nawet bogatych krajów jeszcze nie dostała ani jednej dawki.

O powadze sytuacji świadczy niebywała decyzja australijskiego rządu, który zakazał przyjazdów z Indii i wprowadza przepisy o karze więzienia i wysokich grzywnach dla obywateli Australii, którzy zostaną na tym przyłapani. Za powrót do ojczyzny z Indii Australijczyk może trafić na pięć lat do więzienia i zapłacić grzywnę w wysokości 66 tysięcy dolarów australijskich. W przeliczeniu to prawie 200 tysięcy złotych.

Rząd Australii ma zweryfikować tę decyzję po 15 maja.

Opracowanie: