Dziś mija dokładnie tydzień od podjęcia decyzji o zawieszaniu rozgrywek piłkarskiej ekstraklasy z powodu pandemii koronawirusa. Zawodnicy wszystkich klubów od siedmiu dni trenują indywidualnie w domach. Dla wielu to okazja, by więcej czasu spędzić z rodziną, bo zwykle w sezonie nie ma na to możliwości. Piotr Parzyszek, napastnik Piasta Gliwice, czas w domu spędza na zabawie z córkami i - jak sam podkreśla - najbardziej zadowolona z przerwy jest żona. O tym jak wyglądają treningi w domu, a także o tym, że dopiero w trudnych sytuacjach docenia się to, co się ma z piłkarzem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Jak wygląda życie piłkarza w czasach koronawirusa, kiedy nie można opuścić domu? Dużym utrudnieniem jest dla was brak normalnych treningów?

Piotr Parzyszek:  Ćwiczymy indywidualnie, z dzieciakami nawet.

Czyli dziecko na plecy i robicie pompki albo przysiady?

Tak, dokładnie. To są oczywiście żarty, ale indywidualne treningi to na razie nasza rzeczywistość i trzeba się z tym pogodzić.

Dostaliście rozpiski jak mają wyglądać ćwiczenia?

Tak. Mamy do dziś rozpisany zestaw ćwiczeń, a potem zobaczymy co dalej.

Od jutra chyba nie wracacie do normalnych treningów?

Nie. Chodzi mi o to, że możemy dostać zmienione zestawy. Tak, żeby w poszczególne dni tygodnia nie robić tego samego.

Czy w klubie ktoś mówił, do kiedy macie trenować indywidualnie? Czy raczej wszyscy czekają i obserwują, jak rozwinie się sytuacja z koronawirusem.

W klubie obserwują, jak się sytuacja potoczy. Jedni mówią, że najlepiej siedzieć w domu. Inni, że świeże powietrze też jest ważne i pomaga. Nie wiem tak naprawdę, co się stanie i jak długo to potrwa, ale na pewno jakieś rozwiązanie z tej sytuacji się znajdzie.

A jak ty się zachowujesz? Wiem, że wielu sportowców wychodzi pobiegać, poruszać się. Ty siedzisz w domu, czy też wychodzisz pobiegać?

Ja wychodzę i biegam, jeżeli akurat tego dnia mam w rozpisce trening biegowy. Biegam wtedy jednak w okolicy domu. Jedyne miejsce, do którego jeżdżę,  jest klub, jeżeli mam taki obowiązek. Poza tym nie wyjeżdżam nigdzie. Tylko na zakupy.

Chyba pierwszy raz w karierze doświadczasz tak dziwnej sytuacji.

Tak. Widać, że ta sytuacja jest wielkim problemem dla całego świata i dla naszego piłkarskiego też. Widać to chociażby po decyzji o przełożeniu Euro.

Trudniej się teraz skupić na treningach? Bardziej myśli się o zdrowiu czy rodzinie?

Nie, staram się trenować normalnie. Nie możesz siedzieć i nic nie robić. Trzeba być gotowym, bo nie wiadomo, kiedy możemy wrócić na boisko. Na przykład za 3 tygodnie ekstraklasa może postanowić, że możemy już grać, ale przy zamkniętych stadionach i wtedy musisz być gotowy. Z trenowaniem więc nie ma problemu.

Jak ty patrzysz na problem rozgrywania meczów lub ich przekładania? Tak naprawdę tydzień temu była jeszcze decyzja, żeby grać bez kibiców i dopiero później zdecydowano, żeby rozgrywki zawiesić.

Ta sytuacja jest niemożliwie dynamiczna. Mnie się wydaje, że postanowiono o tym, że gramy bez kibiców, to władze ligi nie zdawały sobie sprawy, co się stanie za kilka godzin. Mówiąc szczerze, to wtedy decyzja o tym, by grać była ok, ale sytuacja się bardzo zmieniła. W niedzielę zamknęli centra handlowe. Decyzja o zawieszaniu rozgrywek była bardzo dobra. Teraz zobaczymy, co będzie.

Wiele osób podkreśla, że ta sytuacja ma też swoje plusy, bo jest więcej czasu dla rodziny. Wiemy, że jesteś osobą bardzo rodzinną. Masz żonę i dwie córki, więc pewnie się w domu nie nudzisz.

Nie ma mowy o tym, żeby się nudzić. Najbardziej zadowolona jest żona, bo w ostatnim czasie mieliśmy dużo wyjazdów. Córki na pewno też się cieszą, chociaż starsza z nich ma problem, bo nie chodzi do przedszkola. Niby się cieszy, że jest w domu, ale wiem, że dla dzieciaków ważne jest też przebywanie z rówieśnikami. Dla niej jest to dość dziwna sytuacja, ale wie o co chodzi. Wytłumaczyliśmy jej mniej więcej, co się dzieje. 

Twoja żona jest Holenderką. Rozmawiacie pewnie z jej rodziną tam na miejscu. Jak sytuacja w Holandii wygląda?

W Polsce w odpowiednim momencie podjęto decyzję o tym, żeby pozamykać szkoły czy sklepy i zostawić tylko te najpotrzebniejsze. W Holandii w piątek zamknięto szkoły i mieli na ten temat dużą dyskusję. Władza chciała, żeby szkoły były otwarte, bo nie wiedzieli co zrobią rodzice, jak dzieci zostaną w domach. Oni nie myśleli o zdrowiu dzieci, tylko o tym, żeby rodzicom było lepiej, żeby szkoły były otwarte. W Holandii jest ponad 1500 ludzi zarażonych. W Polsce jednak w odpowiednim momencie zadziałano i zamknięto kraj.

W klubie dostaliście zakaz wyjazdów w czasie pandemii?

Mamy zakaz wyjazdów.

Na co jeszcze zwrócono Wam uwagę?

Nic nadzwyczajnego. Trzeba zwrócić uwagę na higienę, częściej myć ręce. Nie wychodzić z domu bez potrzeby. Musimy być też cały czas na miejscu, bo nie wiadomo kiedy zaczniemy treningi, musimy więc być wszyscy cały czas gotowi. Najważniejsze, żebyśmy dbali o swoje bezpieczeństwo i zdrowie, a także wykonywali treningi, które mamy rozpisane. Tyle.

Już tęsknisz za boiskiem i chciałbyś wyjść pokopać piłkę?

Już po pierwszym dniu w domu tak miałem. Dopiero w takiej sytuacji doceniasz, jakie masz fajne życie. Tak zazwyczaj wszystko szybko się kręci: tu wyjazd, tu trening. 

Często powtarzacie, że ważny jest rytm meczowy. Teraz go nie macie, nawet nie macie wspólnych gierek czy treningów. Myślisz, że to wpłynie jakoś na twoją dyspozycję czy zespołu?

To jest trochę jak w wakacje. Odpoczywasz do piłki, ale robisz indywidualne treningi. To jest bardzo trudne, bo jak wrócimy - nie wiadomo kiedy - to będziemy mieli do rozegrania 11 spotkań w bardzo krótkim czasie. Na pewno na wszystkich taka przerwa będzie miała jakiś wpływ. Nie będzie też tak, że do rozgrywek wrócimy zaraz, na pewno będzie jeszcze przed pierwszym meczem tydzień treningów.

A dopuszczasz do siebie taką myśl, że może już wcale nie wyjdziecie w tym sezonie na boisko?

Wydaje mi się, że nie. Wyjdziemy na pewno. Jak widziałem jak koronawirus postępuje w innych krajach, to zaraz żonie powiedziałem - zobaczysz to będzie trwało 2 miesiące, marzec i kwiecień, a w połowie maja wrócimy do grania. Tak mi się wydaje. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Straty liczone w miliardach euro. Wpływ koronawirusa na świat sportu

Opracowanie: