"Przez Katyń do pojednania", "Niech Katyń pojedna", "Putin w Katyniu: nie ma usprawiedliwienia dla mordu" - to tytuły polskiej prasy po wczorajszych uroczystościach w Katyniu. W komentarzach redakcyjnych najczęściej powtarzane jest określenie "historyczne".

Władimir Putin wyraźnie podkreślił, iż polskich oficerów zabito z rozkazu Józefa Stalina - pisze "Rzeczpospolita". Piotr Semka zauważa, że w środę w katyńskim lesie na szczęście więcej było tej Rosji, która w duchu chrześcijańskiej pokory opłakuje ofiary komunistycznej utopii, niż tej, która nie widzi sprzeczności między prawosławnym krzyżem i czerwoną gwiazdą. I dodaje, że Putin postawił znak równania między zagładą elity niepodległej Polski a ofiarami przedwojennymi wielkich czystek, które także ginęły w Katyniu. A skoro wszyscy jesteśmy ofiarami, to nic dziwnego, że nie ma komu wypowiedzieć tak wyczekiwanego słowa "przepraszam" - zauważa Semka.

Z kolei Adam Michnik w "Gazecie Wyborczej" pisze, że stało się coś doniosłego. Spotkanie premierów Polski i Rosji w Katyniu to finał "kłamstwa katyńskiego". Michnik wysoko ocenia przemówienie premiera Rosji. Rzecz znamienna: pięć lat temu, w rocznicę zwycięstwa nad Hitlerem, prezydent Putin, wymieniając armie koalicji antyhitlerowskiej, pominął polskich żołnierzy. Wczoraj podkreślił rolę setek tysięcy żołnierzy wojska polskiego, armii Andersa i Armii Krajowej - "którzy walczyli pod Westerplatte i pod Smoleńskiem" - podkreśla Michnik. I dodaje, że dzisiaj jednak należy powiedzieć jasno - słowa premiera Putina przynoszą nadzieję. Nadzieję na prawdę i pojednanie.

"Dziennik Gazeta Prawna" podkreśla, że przemówienie, które wygłosił Putin, jeszcze dwa lata temu byłoby niemożliwe. Jak zauważa Andrzej Talaga dotychczasowa polityka Putina zmierzała do zamazywania zbrodni przeszłości w imię spójności narodu rosyjskiego. Dziś najwyraźniej uznał on, że niezagojone blizny są mniej korzystne dla jego ojczyzny niż nazywanie rzeczy po imieniu. Dla Polski to dobry znak. Rosja chce zakopać przepaść między naszymi krajami i zaproponować współpracę. Jeśli podejmiemy wyzwanie, możemy wiele zyskać - twierdzi Talaga. Zauważa, że premier Putin powiedział wprost, że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mordu, a Rosja jednoznacznie negatywnie ocenia totalitaryzm, czyli komunizm. Tylko w początkach rządów Jelcyna władze na Kremlu próbowały odciąć się od sowieckiego ustroju, potem wplotły go w ideologię państwową współtworzoną także przez nacjonalizm i tradycjonalizm. Teraz ponownie - najpierw głosem prezydent Miedwiediewa na blogu, a wczoraj Putina w Katyniu - Rosja uznała komunizm za zło.

"Rzeczpospolita", "Gazeta Wyborcza", "Dziennik Gazeta Prawna"