Sytuacja w Strefie Gazy pogarsza się z godziny na godzinę. Enklawa została odcięta od dostaw najbardziej potrzebnych produktów, elektryczności i paliwa. Cały czas trwają izraelskie bombardowania, które według pracujących na miejscu Lekarzy bez Granic, nie oszczędzają także szpitali. "Jeden ze wspieranych przez nas szpitali został trafiony w ataku z powietrza i zniszczony. W innym nalocie zniszczono karetkę przewożącą ranną osobę, dosłownie przed szpitalem, w którym pracujemy" - relacjonują medycy. Przed granicą Gazy zbiera się izraelska armia, którą wczoraj motywował minister obrony kraju. Yoav Gallant zwrócił się do żołnierzy słowami: "Zmienicie rzeczywistość. Nic już nie będzie takie samo".

"Bombardowania w Strefie Gazy są bardzo intensywne. Wiele budynków zostało całkowicie zniszczonych, w tym budynek sąsiadujący z biurem Lekarzy bez Granic, który został zburzony zeszłej nocy. Czasem ludzie w środku nocy dostają wiadomość SMS, że powinni ewakuować się z domu. Takie wiadomości dostawały też osoby z naszego zespołu. Muszą wtedy zbudzić swoje dzieci i w środku nocy opuścić budynek, nie zabierając ze sobą właściwie niczego, aby schronić się w bezpieczniejszym miejscu. Bardzo często jednak nie mają dokąd iść. Zostają pod gołym niebem, w środku nocy, pod gradem bomb. Gdzie mogliby znaleźć schronienie?" - relacjonuje Léo Cans, szef  Lekarzy bez Granic w Palestynie.

Izrael odciął enklawę od dostaw wody, żywności i prądu. Uszkodzono sieci telefoniczne. To powoduje, że także medycy mają duże trudności z koordynacją swoich działań. "Dotarcie do rannych stało się ekstremalnie trudne" - przyznaje Cansa.

Przerażenie w Gazie

Lekarze pracujący w atakowanej Strefie twierdzą, że w Gazie panuje regularne przerażenie. Mieszkańcy enklawy widzą, że "jest inaczej niż zwykle". Intensywność izraelskich ataków wzmaga się, a oficjele z Jerozolimy wprost przyznają, że jedyną odpowiedzią na brutalny atak Hamasu, jest równie gwałtowne uderzenie w Gazę.

Wczoraj zamiarów Izraela nie ukrywał Yoav Gallant, który odwiedził żołnierzy przygotowujących się do operacji lądowej. Minister obrony ogłosił przejście do pełnej ofensywy i zapowiedział, że "Gaza już nigdy nie będzie taka sama".

Dziś CNN poinformowało, że Izraelskie Siły Zbrojne (IDF) skończyło definitywnie z taktyką "pukania w dach", która polegała na precyzyjnych atakach, pozwalających na oszczędzanie ludności cywilnej.

"Kiedy rzucali granatami w nasze karetki, nie pukali w dach. To jest wojna. Skala jest inna" - stwierdził rzecznik IDF podpułkownik Richard Hecht.

Determinację Izraela ze strachem obserwują mieszkańcy Gazy. Nie widzą wyjścia z sytuacji i zastanawiają się, jak to wszystko się skończy - relacjonują Lekarze bez Granic, dodając, że "nie ma słów, by opisać, przez co ludzie tam przechodzą".

Nie oszczędzono nawet szpitali

Komplikuje się też sytuacja lekarzy próbujących ratować życie i zdrowie ludzi w Strefie Gazy. Bombardowania nie oszczędzają także placówek medycznych.

"Jeden ze wspieranych przez nas szpitali został trafiony w ataku z powietrza i zniszczony. W innym nalocie zniszczono karetkę przewożącą ranną osobę, dosłownie przed szpitalem, w którym pracujemy. Zespół Lekarzy bez Granic operujący rannego musiał uciekać w pośpiechu ze szpitala. Powtarzamy: placówki medyczne muszą być szanowane. To nie jest coś, co powinno być negocjowane" - donosi Léo Cans, tłumacząc, że najtrudniejsze do udźwignięcia są przypadki rannych i poparzonych dzieci, które trafiają pod opiekę lekarzy coraz częściej.

Medycy pracujący w strefie wojny przyznają, że intensywność przemocy i bombardowań jest szokująca. Podobnie - liczba zabitych.

"Cywile nie zasługują na śmierć"

BBC rozmawiała z mieszkańcem Gazy. Kamal Mashharawi czeka w schronie razem z 45 innymi ludźmi.

"Nie mamy wody, nie mamy internetu, nie mamy elektryczności. Próbowaliśmy przedrzeć się do najbliższego sklepu, ale nie było bezpiecznie - eksplozje" - relacjonuje.  Kamal, słysząc każdy kolejny wybuch zastanawia się, "czy jestem następny"?

"Nie wydaje mi się, żeby cywile zasługiwali na śmierć, powinno się ich wypuścić. Nie mogę do końca obwiniać Hamasu, nie mogę obwiniać Izraela, ale to my, cywile cierpimy najbardziej. Jesteśmy częścią konfliktu, w którym nie braliśmy udziału" - mówi Kamal brytyjskim mediom.

Ostatnia działająca elektrownia w Strefie Gazy zużyła właśnie posiadany zapas paliwa. To oznacza, że mieszkańcy mogą liczyć jedynie na małe generatory - pod warunkiem, że będą mogli zaopatrzyć się w paliwo. Izrael kontynuuje oblężenie Gazy zatrzymując od początku tygodnia wszystkie konwoje z pomocą zmierzające do palestyńskiej strefy. 

Na granicy Strefy Gazy i Izraela stoi kilkaset tysięcy żołnierzy szykujących się do naziemnej ofensywy. Wojskowi przyznają: "Jesteśmy gotowi do wypełnienia rozkazu, który nam wydano".