Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz uważa, że nawoływania do bojkotu piłkarskich mistrzostw Europy w jego kraju mają kontekst polityczny. "Znamy przyczynę tych rozmów. Ludzie często mi radzą: wyślijcie tę Tymoszenko za granicę, niech ją tam leczą. Jeśli zależałoby to wyłącznie ode mnie, już dawno bym to zrobił, ale na to nie pozwala prawo" - powiedział. Jak dodał, wierzy, że kibice i tak przyjadą.

Bilety są już dawno sprzedane, zainteresowanie jest ogromne! (...) Wszelkie rozmowy o bojkocie Euro 2012 mają wyłącznie podtekst polityczny - oświadczył Janukowycz w rozmowie z gazetą "Siegodnia".

A Euro 2012 odbędzie się, kibice przyjadą! No, może ktoś tam i nie przyjedzie, żeby wyrazić swój stosunek do problemu Tymoszenko - dodał szef państwa.

Nawoływania do bojkotu ukraińskiej części ME pojawiły się, gdy w kwietniu Julia Tymoszenko oświadczyła, że w więzieniu zastosowano wobec niej siłę i ogłosiła głodówkę. O zbojkotowanie imprezy apelowali przedstawiciele krajów zachodnich. Bardzo głośno mówili o tym między innymi przedstawiciele władz Niemiec. Kanclerz Angela Merkel powiedziała jednak, że nawoływania do bojkotu to nieporozumienie. Takie słowa z usta szefowej niemieckiego rządu miały podobno paść podczas ostatniego szczytu UE. Bojkotowi sprzeciwiała się m.in. Polska, która organizuje turniej wraz z Ukrainą.

Tymoszenko została skazana w ubiegłym roku za nadużycia, do których doszło przy zawieraniu przez jej rząd umów gazowych z Rosją. Była premier jest przekonana, że jej proces i wyrok inspirował prezydent Janukowycz, który chce zniszczyć jej karierę polityczną. W 2010 r. Tymoszenko i Janukowycz walczyli przeciwko sobie w wyborach prezydenckich, które wygrał obecny szef państwa.