Jestem w Austrii od wczoraj - warunki i okolice - coś pięknego. Hotel rewelacyjny, z wszystkimi wygodami. Ośrodek treningowy - marzenie, jedzenie super. Ja dzisiaj jadłem dwa jajka sadzone. Mamy swojego kucharza i każdy dostaje to, na co ma ochotę. Wszystkie wygody, połączenia - trzeba powiedzieć, że przepiękny ośrodek i takich warunków polska reprezentacja nie miała chyba nigdy wcześniej w historii.

Do południa był trening - dziewięciu tych, którzy przyjechali wczoraj ćwiczyło, ale dzisiaj w meczu z Łotwą nie zagrają.

Teraz najważniejsza jest psychika - zarówno piłkarzy jak i trenera. Mam nadzieję, że Smuda sobie z tym poradzi. Ciśnienie rośnie, ale nie tylko jemu, mnie także oraz pewno wam wszystkim też.

Jest już coraz bliżej, wszystko nabiera tempa. Zostało nam 17 dni do pierwszego meczu. Po południu nasi grają pierwszy sparing i niestety sam na nim nie będę, bo muszę lecieć na kongres FIFA do Budapesztu. Ale wracam w sobotę rano i jestem na meczu Polska - Słowacja. A podkreślam, że drugi mecz ze Słowakami będzie ważniejszy. Wczoraj przyjechała ze mną część zawodników i brakuje tylko kapitana, który ma jakieś sprawy rodzinne.

Co ważne właśnie w sobotę prawdopodobnie wystąpimy przybliżonym składem do tego, jakiego spodziewamy się w meczu z Grecją. Po tym meczu poznamy ostateczny skład.

Jak patrzę na nich - tych rwących się do gry chłopaków - to sam mam ochotę zagrać, wbiec na boisko - oj samemu mi ciśnienie rośnie. Ale nie chcą mnie dopuścić - dosłownie trzymają mnie za ręce, za nogi. Jajka zjadłem. No i mówią, że jak zjadłem dwa sadzone, to nie mogę grać. No to chyba raczej odpuszczę - i będę trzymać kciuki za naszych dzisiaj wieczorem.

Grzegorz Lato