Minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar na antenie TVN24 przekazał, że otrzymał już akta sprawy Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, a stanowisko w sprawie ewentualnej przerwy w odbywaniu kary przez polityków PiS wyda w ciągu kilku dni. "Przekażę akta ze swoim stanowiskiem, później wszystko w rękach prezydenta" – zapowiedział Bodnar. "Wcale nie jestem przekonany, czy pan prezydent rzeczywiście chce doprowadzić całą procedurę do końca" – dodawał polityk.

Przypomnijmy, że prezydent Andrzej Duda poinformował w czwartek o wszczęciu postępowania ułaskawieniowego, na podstawie Kodeksu postępowania karnego, wobec Kamińskiego i Wąsika na prośbę ich żon. Zwrócił się też do prokuratora generalnego, aby zawiesił wykonywanie kary i zwolnił ich z aresztu na czas postępowania ułaskawieniowego. W piątek Bodnar potwierdził, że otrzymał pismo prezydenta w sprawie Kamińskiego i Wąsika i wszczął postępowanie ułaskawieniowe na podstawie Kpk.

Dziś na antenie TVN24 minister sprawiedliwości potwierdził, że dotarły do niego akta dotyczące skazanych polityków Prawa i Sprawiedliwości.

One dzisiaj spłynęły. Jest ich sporo. 38 tomów akt jawnych i 10-11 tomów niejawnych - powiedział w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską.

Zasada jest taka, że na tym etapie postępowania prokurator generalny - na żądanie prezydenta, a prezydent wyraził takie żądanie - ma obowiązek wszcząć postępowanie właśnie ułaskawieniowe. I to oczywiście taką decyzję podjąłem, (...). Natomiast prokurator generalny przekazując akta, musi wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie. No i teraz będziemy pod tym kątem też na całą sprawę patrzyli - wyjaśnił Bodnar. Pytany jak długo może to potrwać, odpowiedział: To trochę zajmie. Kilka dni.

Dodał, że prześle wtedy prezydentowi akta sprawy wraz ze stanowiskiem. No i później już wszystko w rękach pana prezydenta, co on z tym zrobi - dodał Bodnar. 

Polityk wskazywał również, że czym innym jest wszczęcie procedury ułaskawieniowej, a czym innym jest zarządzenie przez prokuratora generalnego przerwy w odbywaniu kary.

Wcale nie jestem przekonany, czy pan prezydent rzeczywiście chce doprowadzić całą procedurę do końca. Jeżeli pan prezydent żąda wszczęcia tego postępowania ułaskawieniowego, a jednocześnie pisze, że obowiązuje jego ułaskawienie z 2015 roku i że pan Wąsik oraz pan Kamiński są posłami - bo to jest w tym piśmie - no to ja się zastanawiam, czy w takim razie pan prezydent przyjmuje do wiadomości wyrok sądu drugiej instancji w tej sprawie. Bo w żadnym z tych postanowień, które zostały wysłane do mnie, nie znajduje się informacja o tym wyroku sądu - mówił.

I teraz wyobraźmy sobie taką sytuację - czysto teoretycznie - że podejmuję decyzję o tym, żeby dokonać przerwy w wykonaniu kary. Następnie ta procedura ułaskawieniowa się toczy, a pan prezydent to postępowanie przedłuża, przedłuża, przedłuża, (...). No i może być tak, że z tym przedłużeniem dojdziemy do końca kadencji pana prezydenta i wtedy już znacznie trudniej będzie prawdopodobnie podjąć ponowną decyzję o tym, żeby jednak ta przerwa w wykonywaniu kary się skończyła - dodał.

Minister sprawiedliwości podkreślił, że "pan prezydent cały czas ma w rękach instrument w postaci ułaskawienia, do niczego nie jest mu potrzebny prokurator generalny". Stwierdził, że jakby prezydent chciał, to "mógłby jutro, ot tak", wydać akt ułaskawienia.