Nie żyje przywódca Al-Kaidy Osama bin Laden. Amerykanie zabili go w Pakistanie. W USA zapanowała euforia, ale władze ostrzegają przed atakami po śmierci terrorysty.

Osama bin Laden zabity

Kuźniar: To był emerytowany generał, ale Amerykanie mają prawo do radości

Poniedziałek, 2 maja 2011 (09:10)

"Osama bin Laden nie był już tak groźny jak 10-15 lat temu. To był raczej generał na emeryturze. Był oczywiście pewnym symbolicznym odniesieniem dla terrorystów. Potencjał Al-Kaidy został solidnie przetrzebiony. Myślę, że nie ma powodu do strachu" - powiedział doradca prezydenta Roman Kuźniar w rozmowie z reporterką RMF FM Agnieszką Burzyńską.

Agnieszka Burzyńska: Twarz Al-Kaidy, bankier Al-Kaidy, wróg nr 1 demokratycznego świata nie żyje. Świat odetchnął z ulgą, czy wręcz przeciwnie, powinien zacząć się bać?

Roman Kuźniar: Myślę, że nie ma powodu ani do jednego, ani do drugiego. Po pierwsze, bin Laden nie stanowił już takiego zagrożenia, jakim był jeszcze 10 czy 15 lat temu. Po drugie, nie ma specjalnie się czego bać dlatego, że potencjał Al-Kaidy został solidnie przetrzebiony. Al-Kaida dzisiaj nie odgrywa tej roli. Nie stanowi takiego zagrożenia jak jeszcze parę lat temu, czy wtedy kiedy rzeczywiście dokonała tego strasznego zamachu.

Agnieszka Burzyńska: No tak, ale jednak bin Laden był twarzą terrorystów. Już pojawiają się słowa "zemsta", "odwet".

Roman Kuźniar: To był raczej generał na emeryturze. Był oczywiście pewnym symbolicznym odniesieniem dla terrorystów. Tych, którzy rzeczywiście byli w rozproszonych po świecie komórkach Al-Kaidy. Ale także dla tych, którzy się powoływali na Al-Kaidę i podawali jako jej część.

Agnieszka Burzyńska: Czyli ani euforii, ani strachu?

Roman Kuźniar: Radość tak. Bo to ona jest zasłużona dlatego, że Amerykanie mają do niej prawo. Amerykanom warto pogratulować tego sukcesu. Natomiast do euforii w takim sensie, że oto nagle zniknie zagrożenie terrorystyczne, nie ma powodu. Terroryzm ma swoje źródła nie w bin Ladenie, tylko w pewnej sytuacji i w sposobach jak ta sytuacja jest oceniana przez, nazwijmy to ogólnie, wrogów Zachodu.

Agnieszka Burzyńska: Jako sojusznik mieliśmy informację od Amerykanów o tej operacji? Prezydent Komorowski wiedział wcześniej?

Roman Kuźniar: Nie potrafię powiedzieć. Pan prezydent Komorowski jest w tej chwili w Watykanie.

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie rozmawiał pan jeszcze z nim?

Roman Kuźniar: Myślę, i to jest ważne zastrzeżenie, że Amerykanie z całą pewnością nie podzielili się tą informacją absolutnie z nikim, łącznie z władzami pakistańskimi, które ex post dowiedziały się o tej operacji. Owszem Pakistańczycy byli informowani, że taka operacja będzie zapewne mieć miejsce. Natomiast jeżeli chodzi o moment i sposób przeprowadzenia Amerykanie trzymali dla siebie do końca.

Agnieszka Burzyńska: Jakie powinny być teraz kroki naszej głowy państwa w temacie bezpieczeństwa naszych żołnierzy w Afganistanie? Powinny być jakieś?

Roman Kuźniar: Bez związku, Al-Kaida jakby odgrywa drugorzędną rolę, jeśli chodzi o sytuację w Afganistanie. To jest nie więcej niż 10-15 proc. ataków skierowanych przeciwko wojskom amerykańskim i ISAF-u pochodzi. Tak więc, to nie było znaczące.

Agnieszka Burzyńska: Czyli nie planujecie żadnych konsultacji z ministrem Klichem, zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Roman Kuźniar: Jeżeli chodzi o konsultacje, jeżeli chodzi o analizę sytuacji, to oczywiście. To się robi stale, na bieżąco. Natomiast nie uważam, żeby to wymagało podejmowania jakichś nadzwyczajnych działań. Będzie się śledzić sytuację. Gdyby istotnie coś z tego wynikało, to z całą pewnością będą podejmowane odpowiednie kroki, ale samo zabójstwo bin Ladena nie uważam, żeby stworzyło nową sytuację bezpieczeństwa dla naszych żołnierzy w Afganistanie.

Agnieszka Burzyńska

Radio Muzyka Fakty