W świecie arabskim następstwa śmierci Osamy bin Ladena będą znikome - uważa redaktor naczelny portalu Arabia.pl Marek Kubacki. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Tomaszem Skorym podkreśla jednak, że zabicie szefa Al-Kaidy nie oznacza końca organizacji. "To chyba nie jest ironia" - komentuje fakt, że terrorysta ukrywał się w kraju sojuszniczym USA.

Tomasz Skory: Jakie mogą być następstwa śmierci Osamy bin Ladena w świecie arabskim?

Marek Kubicki: W świecie arabskim na dzisiaj - według mnie - prawie żadne. Arabowie są teraz zajęci jednak tym, co się dzieje u nich w świecie, są zajęci przemianami w Syrii, są zajęci Libią. Pamiętajmy o tym, że większość tych krajów ciągle przeżywa wydarzenia z ostatnich kilku miesięcy. I dlatego wydaje mi się, że w świecie arabskim raczej nie będzie nic wielkiego się działo.

Tomasz Skory: Czy zabicie szefa Al-Kaidy oznacza koniec Al-Kaidy?

Marek Kubicki: Nie, oczywiście nie. Pamiętajmy o tym, że on już od dłuższego czasu nie miał bieżących kontaktów, bo nie mógł mieć, bo mogły go narazić na śmierć. Pokazuje to, że jeden z posłańców był śledzony i po tym dopiero Amerykanie dotarli do bin Ladena. Więc bieżące działalności były mocno zdecentralizowane i działały na własną rękę, z własnymi przywódcami.

Tomasz Skory: A nie wydaje się panu takim swoistym chichotem losu, że poza zaatakowaniu Iraku, po zaatakowaniu Afganistanu, Osama bin Laden ginie w Pakistanie, kraju sojuszniczym, współpracującym z USA, gdzie się ukrywał od jakiegoś czasu?

Marek Kubicki: Chichotem jak chichotem, bardzo dużo osób uważa, że większość działań talibów albo duża część przywódców afgańskich w jakimś stopniu współpracuje z wywiadem pakistańskim. To działo się już od wielu. wielu lat, od czasu walki z Rosjanami. I to się nie zmieniło. I jak bardzo rząd pakistański, jak bardzo wywiad pakistański, jest zaangażowany w utrzymywanie stanu napięcia po to, byt otrzymywać dofinansowania i pomoc od Stanów Zjednoczonych, jest zagadką, nad którą głowi się bardzo, bardzo dużo osób i nikt nie ma dobrego rozwiązania. Spójrzmy na to, że to miejsce, w którym ukrywał się bin Laden to nie jest zapadła wioska w Pakistanie, tylko to jest miejsce emerytowanych szefów wywiadu, wojskowych, którzy tam mają swoje letnie domki, albo takie wille na emeryturze. Czyli to nie jest miejsce, gdzie nie przewijają się bardzo ważne osoby. To nie jest miejsce, gdzie bin Laden nie mógł się spotykać np. z osobami z pakistańskiego wywiadu. Tak, że to chyba nie jest ironia.

Tomasz Skory: Paradoks polega na tym, że to jest niecałe 100 metrów od bramy pakistańskiej akademii wojskowej.

Marek Kubicki: Bardzo możliwe, że bin Laden miał do przekazania jakieś bardzo cenne informacje dla pakistańskiego wojska albo dla pakistańskiego wywiadu. Nie wiem, czy to jest tak, że Pakistańczycy nie wiedzieli, gdzie bin Laden przebywał.