W czasie dzisiejszych walk w Bagdadzie zginęło około tysiąca irackich żołnierzy - poinformowało dowództwo wojsk amerykańskich. Rano czołgi i wozy wsparcia wjechały do miasta, pozostawiając za sobą masę zniszczonego irackiego sprzętu.

Do dzielnicy al Dura wjechało kilkanaście czołgów i pojazdów pancernych. Oddziały wdarły się na dziesięć kilometrów od ścisłego centrum miasta. W walkach z iracką Gwardią Republikańską Amerykanie stracili jednego żołnierza, a trzech zostało rannych.

Nie wiadomo, dokąd potem udał się pancerny oddział. Być może dotarł do międzynarodowego lotniska, zajętego wczoraj przez Amerykanów. Ale, jak twierdzą Irakijczycy, lotnisko zostało dziś odbite.

Amerykanie – wedle słów irackiego ministra informacji - zostali otoczeni. Zginąć miały „setki” żołnierzy USA. Przypomnijmy jednak, że jeszcze wczoraj władze w Bagdadzie zapewniały, że wojska koalicji nie zdobyły żadnego lotniska, nie są w pobliżu Bagdadu i „w ogóle nigdzie nie są”. Dziś, bez zająknięcia, iracki minister opowiadał o odbiciu - nie zajętego wszakże - lotniska...

Amerykanie stwierdzili w odpowiedzi, że jedyni iraccy żołnierze widziani w okolicy lotniska to "zabici i jeńcy".

foto RMF Irak

14:40