Dokładnie o 9:00 ruszyła licytacja na kupno majątku stoczni Gdynia. Internetowa aukcja potrwa cztery godziny, bierze w niej udział pięć firm. Stoczniowcy liczą na to, że będą mogli kontynuować produkcję statków, niestety szanse są minimalne...

Żaden z potencjalnych właścicieli nie chce kupić majątku stoczni w całości. Kąskiem, na który wszyscy mają największy apetyt są poszczególne części majątku produkcyjnego, czyli prawdopodobnie głównie dwa suche doki i teren prefabrykacji kadłubów.

Regulamin aukcji zakłada, że wszyscy jej uczestnicy, którzy złożyli ważne oferty, będą nimi związani. To oznacza, że jeśli zwycięzca przetargu będzie próbował od podpisania aktu notarialnego się uchylać, zarządca kompensacji będzie miał prawo wezwać do tego kolejną firmę, która złożyła drugą co do wielkości ofertę na zakup danej części majątku.

Wygra ten, kto najwięcej zapłaci. Na razie nie wiadomo, kto ma największe szanse.

Jeśli w dzisiejszym przetargu nie wygra żaden nabywca, majątek stoczni zostanie wystawiony na aukcję. Jeśli i ta nic nie da, trafi on w ręce syndyka masy upadłościowej. Dla stoczniowców to najgorszy scenariusz, który oznaczałby ostateczny koniec marzeń o budowie statków w Gdyni.