Ukrainę znam nie najgorzej i mój stosunek do niej był zawsze rodzajem miłości i zniechęcenia. Ostatnio tego zniechęcenia jest coraz więcej. Wydaje się, że polska polityka "bezwarunkowej miłości i wspierania Ukrainy" ponosi klęskę lub mówiąc inaczej okazuje się bezowocna.

Myślę, że Polski MSZ powinien zmienić tory pro ukraińskiej polityki i oprzeć ją na prostej i skutecznej zasadzie pragmatyzmu.

Oczywiście przy pełnej świadomości, że polskie wsparcie ani Ukrainy nie wprowadzi do Europy, ani jej nie zbawi.

I właśnie Lwów powinien być polem doświadczalnym "pragmatycznego podejścia". Dlatego napisałem prowokacyjnie o odzyskaniu Lwowa. Wzorem jak uważam powinno być tutaj porozumienie francusko-niemieckie dotyczące Strasburga.

Mój wuj mieszkający we Lwowie mówi ,że przed wojną każdy Lwowiak dogadywał się i po polsku, i po ukraińsku, i po niemiecku. Taka była tradycja miasta wielokuturowego ale jednak zdecydowanie zdominowanego przez polską kulturę.

Jednak od lat ukraińskie władze miejskie próbują ukrainizować miasto. I nie chodzi tylko o blokowanie odbudowy cmentarza lwowskich orląt. Władzom nie podobają się nawet polscy przewodnicy, bo opowiadają wycieczkom "nie tę " historię.

Wejście na Łyczaków. Przed nosem wyrasta mi tablica informacyjna. Zacytować nie mogę, ale z ukraińskiego tekstu wynikało,że znajduję się na ukraińskim historycznym cmentarzu. Kompletna brednia. Wystarczy kilka kroków po alejkach cmentarza by nawet przypadkowy turysta skądś tam zorientował się, że bynajmniej pochowani tu mieszkańcy miasta Ukraińcami nie byli.

Ukraińcy , Ci bardziej znający historię doskonale wiedzą ,że praktycznie każdy dom, każda kamienica we Lwowie "mówi po polsku", dlatego przed laty zaczęli namiętnie niszczyć wszystkie polskie ślady na murach.Ryli w tynkach by zatrzeć polskie szyldy przebijające przez warstwy farb, skuwali tablice.

Zawsze gdy zaczyna się spór czyje to miasto , pytam ukraińskiego mieszkańca Lwowa gdzie urodził się jego dziadek. Odpowiedzi "we Lwowie" jeszcze nie słyszałem.

Według spisu z 1931 roku w Lwowie mieszkało 63,5 procent Polaków, 24,1 Żydów, Ukraińców zaś niewiele powyżej 11 procent.

Przez ostatnie lata odkrywając Lwów, jako miasto w pewnym stopniu rodzinne starałem się zrozumieć Ukraińców. W końcu w Polsce też opowiadano brednie o polskim Szczecinie , odwiecznie polskim Wrocławiu, o wyimaginowanej bitwie na Psim Polu. Muszą mieć czas, muszą "dojrzeć" myślałem, niestety mam coraz mniej złudzeń.

Na czym powinno polegać "odzyskiwanie Lwowa"? Nasza dyplomacja powinna dążyć do przekształcenia Lwowa w miasto wielokulturowe, doprowadzić do zablokowania niszczenia zabytków polskiej kultury i kłamliwej ukrainizacji. W mieście powinna skończyć się samowola ukraińskich nacjonalistów. Decydentem w sprawach spuścizny kulturowej powinna być ukraińsko-polska komisja, a nie radni.

I od zgody na te rozwiązania zależeć powinna temperatura naszych stosunków. Ułatwienia wizowe, praca dla Ukraińców , wsparcie w europie, Polska ma wbrew pozorom sporo instrumentów nacisku. Tak politykę , skuteczną dodajmy prowadzą Rosjanie. Mówią jesteśmy na TAK i dodają ALE.