"Przed chwilą usłyszeliśmy bardzo ostre przemówienie, w którym podtrzymane zostały wszystkie kłamstwa głoszone przez lata" - zaczął swoje przemówienie w imieniu klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak. Dotychczasowy szef MON ostro skrytykował exposé Donalda Tuska.

"Wykorzystanie listu samobójcy, by uzasadnić swoją politykę, to najpodlejsze co można zrobić" - mówił Błaszczak odwołując się do treści przemówienia Tuska, który odwołał się do manifestu Piotra Szczęsnego, który w 2017 roku dokonał samospalenia w proteście przeciwko polityce rządu. "Wynoszenie aktu samobójstwa popełnionego w takich okolicznościach do czynu bohaterskiego, to najniższe zagranie jakie można sobie wyobrazić. Pan nie ma skrupułów" - podkreślił Błaszczak.

Zaraz po tym, gdy ustępujący szef MON oskarżył Tuska o instrumentalne wykorzystanie tragedii, sam odwołał się do podobnego zdarzenia z 2011 roku, gdy to Platforma Obywatelska była u władzy.

"Gdyby pan miał odrobinę uczciwości w sobie, to zacytowałby pan list, jaki napisał do pana człowiek, który podpalił się przed kancelarią (premiera) w 2011 roku, kiedy pan był premierem" - mówił Błaszczak.

Wreszcie odchodzący minister zarzucił nowemu premierowi, że to on ze swoim ugrupowaniem "nakręcił spiralę nienawiści". "Przypomnę 'moherowe berety'. To pan wyhodował Palikota - symbol hejtu i pogardy. Miłosierdzie niech pan zostawi Bogu. Sam pan głosi nienawiść i okrucieństwo" - grzmiał Mariusz Błaszczak.