"Wszystko jest na stole" - deklaruje lider Konfederacji mówiąc o możliwej koalicji z PiS lub PO. Warunkiem, który muszą spełnić obecni przeciwnicy polityczni jest realizacja programu gospodarczego partii Sławomira Mentzena. To zmiana w stosunku do postawy, którą Mentzen prezentował jeszcze w ubiegłym tygodniu. Wówczas deklarował, że nie wejdzie w koalicję z żadną partią zasiadającą obecnie w Sejmie.

Jeśli obie partie, czy to PiS, czy PO, zgodzą się realizować nasz program, to wszystko jest na stole - mówi Sławomir Mentzen w wywiadzie dla "Super Expressu". Jeśli ktoś będzie chciał realizować nasz program dotyczący obniżania i upraszczania podatków, to ja nie mam nic przeciwko - dodaje polityk.

W ten sposób lider Konfederacji odniósł się do perspektyw założenia koalicji, z którymś z największych ugrupowań politycznych. 

Choć Mentzen stawia w ten sposób warunki zaporowe - trudno sobie wyobrazić, by PiS czy PO zgodziły się np. na likwidację ZUS - to jednak jego retoryka ulega zmianie w stosunku do deklaracji, które składał zaledwie tydzień temu. Wtedy w debacie z Ryszardem Petru na antenie RMF FM, lider Konfederacji twardo zapowiadał, że wyklucza możliwość koalicji z Prawem i Sprawiedliwością. Później dodał jeszcze, że w przyszłej kadencji Sejmu, jego partia na pewno nie wejdzie w żaden układ z inną partią.

Oczywiście, Konfederacja liczy na to, że właśnie rozpoczęła marsz po realną władzę w Polsce. Jeśli spojrzy się na głosowania w Sejmie, to PO jest dużo bardziej zbliżona do PiS niż Konfederacja. Niech sobie więc robią koalicję, następnie to poparcie im razem padnie i wtedy my przejmiemy władzę - mówi Sławomir Mentzen i składa dość buńczuczną deklarację, gdy stwierdza, że Konfederacja będzie rządzić "może za pół roku, a może za cztery lata".