Mariusz Kamiński stawił się przed komisją śledczą ds. afery wizowej. Jak zaznaczył, "to ja, osobiście zleciłem CBA podjęcie tej sprawy i pełne wyjaśnienie tej sprawy". Podkreślił, że chce, aby opinia publiczna dowiedziała się "prawdy o sprawie wizowej". Wcześniej premier Donald Tusk zwolnił go z obowiązku dochowania tajemnicy.

Były szef MSWiA i koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński stawił się przed sejmową komisją śledczą ds. afery wizowej w poniedziałek po godzinie 13. Zeznawał przez niespełna trzy godziny.

Polityk był wezwany na przesłuchanie w ubiegły czwartek, jednak nie doszło ono do skutku. Okazało się, że Kamiński na tę samą godzinę został wezwany do prokuratury.

We wtorek Mariusz Kamiński ma zostać przesłuchany przez sejmową komisję śledczą ds. wyborów korespondencyjnych.

Kamiński: Osobiście zleciłem CBA podjęcie tej sprawy

Przed rozpoczęciem przesłuchania Kamiński powiedział dziennikarzom, że chce, aby opinia publiczna dowiedziała się "prawdy o sprawie wizowej".

Posiedzenie sejmowej komisji rozpoczęło się od swobodnej wypowiedzi świadka. Kamiński powiedział, że był pierwsza osobą, która uzyskała informacje o możliwych nadużyciach dotyczących wiz w MSZ. I to ja, osobiście zleciłem CBA podjęcie tej sprawy i pełne wyjaśnienie tej sprawy - powiedział polityk PiS.

Dodał, że w drugiej połowie lipca 2022 r. zgłosiła się do niego "osoba informująca", która przekazała mu informację, że "znany jej na gruncie zawodowym przedsiębiorca złożył jej de facto korupcyjną propozycję dotarcia do MSZ i wzięcia udziału w nielegalnym przyznawaniu wiz obcokrajowcom". Dodał, że wskazany przedsiębiorca prowadził firmę, w której pracowali cudzoziemcy, że utrzymywał, iż ma już dojście do resortu, ale jest ono drogie i szuka innego, tańszego, by załatwiać wizy dla swoich pracowników.

Osoba ta odmówiła, była oburzona tą propozycją i dotarła z tą informacją do mnie - powiedział Kamiński. Poinformował, że po uzyskaniu tych informacji, zadzwonił do ówczesnego szefa CBA Andrzeja Stróżnego i poinformował go o sytuacji. Dodał, że do spotkania informatora z funkcjonariuszami CBA doszło 27 lipca 2022 r.

Kamiński zeznał też, że CBA przez wiele tygodni gromadziło informacje, wykorzystując wszelkie możliwe legalne metody działania, aby zweryfikować czy przedsiębiorca ma kontakty w MSZ i czy te kontakty mają charakter przestępczy.

Była to bardzo trudna sprawa, ale po wielu tygodniach wytypowano osobę, która miała kontakt z tym przedsiębiorcą. Nie był to pracownik MSZ, był to Edgar Kobos - poinformował. Kamiński dodał, że "kiedy funkcjonariusze zorientowali się, że jest to osoba, która może mieć bardzo realne kontakty w MSZ, gdyż był to bliski współpracownik osobisty, polityczny wiceministra MSZ Piotra Wawrzyka, sprawa została uznana za niezwykle poważną".

Mówił, że prowadzono bardzo zaawansowane metody działań operacyjnych, dwukrotnie przeprowadzono kontrolowane wręczenia korzyści majątkowych. Odbyło się to - zaznaczył - za zgodą prokuratury. Mariusz Kamiński poinformował, że w wyniku pierwszej operacji zostały zatrzymane dwie osoby, w tym wspomniany wcześniej przedsiębiorca. Z kolei 27 kwietnia z zastosowaniem tej samej metody zatrzymano Edgara Kobosa, "przyjmującego 160 tys. z łapówki od funkcjonariusza pod przykryciem". Dodał, że była to pierwsza rata z 800 tys. zł jakiej Kobos zażądał.

Polityk PiS dodał, że Kobos po kilku miesiącach osadzenia w areszcie tymczasowym zaczął składać szerokie zeznania, które były na bieżąco weryfikowane przez prokuratorów i CBA. Zaznaczył, że przełomowe zeznania zaczął składać na przełomie czerwca i lipca 2023 r.

"Coś złego dzieje się w MSZ"

Mariusz Kamiński, kontynuując wątek przesłuchań Edgara Kobosa, wskazywał, że pozwoliły one na zatrzymanie na początku września 2023 r. czterech kolejnych osób, którym postawiono zarzuty. Jego zdaniem "wydaje się, że wiedza na temat procederu korupcyjnego, jaki miał miejsce, związanego z aktywnością Edgara Kobosa i MSZ na ten moment jest pełna".

Według Kamińskiego ostatnią z osób zatrzymanych, której postawiono zarzuty, był były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Czyli w sumie, w tym wątku dotyczącym korupcji w MSZ zatrzymano osiem osób - zauważył.

Kamiński mówił też, że ze zweryfikowanych przez CBA zeznań wynika, iż cały proceder rozpoczął się w połowie 2022 roku. Wtedy Edgar Kobos przyjął pierwszą korzyść majątkową i zakładał, że trafił na żyłę złota - mówił Kamiński.

Jak relacjonował, po dwóch miesiącach dotarła do niego informacja, że "coś złego dzieje się w MSZ". Po kilku miesiącach wszyscy sprawcy zostali zatrzymani przez CBA, przekazani prokuraturze, usłyszeli zarzuty - tłumaczył.

Kamiński zeznał też, że w sierpniu 2023 r., kiedy otrzymał informacje od szefa CBA o ustaleniach, "uznał, że to czas, aby zakończyć działalność pana Wawrzyka w rządzie". Informacje na jego temat były takie, że miał świadomość i umożliwił Edgarowi Kobosowi skorzystanie z instrumentów, jakie ma MSZ związanych z wydawaniem wiz. Wszystko wskazywało na to, że miał świadomość, iż Edgar Kobos przyjmuje korzyści majątkowe z tego tytułu - mówił Kamiński.

Zaznaczył, że obecnie nie wie, jaka jest "na tym etapie śledztwa (...) wiedza prokuratury". Ale w momencie, kiedy uzyskiwałem te informacje, nie było informacji, że przyjmował osobiście korzyści majątkowe - dodał Kamiński.

Według polityka, wiadomo, że w pomoc Kobosowi zaangażowanych było kilku urzędników resortu. Dodał, że śledztwo miało odpowiedzieć na pytanie, jaka była ich rola i motywacja. Czy uzyskiwali korzyści majątkowe, czy mieli świadomość, że uczestniczą w procederze korupcyjnym, czy też wykonywali polecenia swojego przełożonego. Na te pytania śledztwo nie jest zamknięte; nie ma na te pytania zapewne końcowych odpowiedzi, a być może już są - zastrzegł.

Kamiński zwrócił przy tym uwagę, że główny zarzut postawiony Wawrzykowi jest z art. 231 par. 2, czyli nadużycie stanowiska w celu przysporzenia korzyści majątkowej innej osobie. To by wskazywało, że nie ma tego klasycznego zarzutu korupcyjnego, ale śledztwo trwa i dalsze odpowiedzi zapewne padną - powiedział.

Świadek zapewniał ponadto, że żadna informacja na temat afery nie została zlekceważona. Wręcz przeciwnie, podjęto maksymalnie intensywne działania i w krótkim okresie czasu proceder został ujawniony, winni otrzymali zarzuty i poniosą odpowiedzialność karną. A osoba, która umożliwiła działania przestępcze na terenie MSZ, czyli wiceminister Wawrzyk został zdymisjonowany z tego tytułu, poniesie też konsekwencje karne - podkreślił Kamiński.

"Otrzymałem uspokajającą odpowiedź"

Kamiński powiedział przed komisją śledczą, że kiedy odbierał informacje od szefa CBA "liczba ustalonych przez CBA osób, które mogły nielegalnie przedostać się na teren Polski czy UE" miała wynieść 268.

Dodał, że na jego polecenie CBA oraz ABW sprawdziły, czy którakolwiek z tych osób mogła stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego czy też międzynarodowego. Otrzymałem uspokajającą odpowiedź po sprawdzeniach, że żadna z tych osób nie figurowała w bazach osób niebezpiecznych, ryzykownych. Tak więc ten proceder korupcyjny nie zwiększył realnie zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa, na szczęście - powiedział Kamiński.

Zapewniał też, że wszyscy ministrowie traktowali bardzo poważnie sprawę afery po tym, gdy okazało się, że w sprawie został zatrzymany Edgar Kobos, bliski współpracownik ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka.

Relacjonował, że o sprawie poinformował ówczesnego szefa MSZ Zbigniewa Raua. Zaznaczył, że zanim to zrobił, upewnił się w CBA, że nie ma żadnych przesłanek, że Rau jest w jakikolwiek sposób zaangażowany w proceder.

Kamiński poinformował Kaczyńskiego

Kamiński dodał, że poinformował też o sprawie ówczesnego wicepremiera, szefa komitetu ds. bezpieczeństwa Jarosława Kaczyńskiego. Poprosiłem obu panów o odsunięcie ministra Wawrzyka od spraw związanych z bezpieczeństwem - powiedział. Zwrócił przy tym uwagę, że zdarzało się, że Wawrzyk brał udział w posiedzeniach komitetu ds. bezpieczeństwa w zastępstwie Raua.

W sierpniu, kiedy odebrałem informacje od szefa CBA o złej roli ministra Wawrzyka w całej tej sprawie, o tym, że co najmniej wiedział, że jego współpracownik prowadzi działania przestępcze i tolerował to, i pomagał mu, rozmawiałem o tej sprawie z premierem Mateuszem Morawieckim, premierem Kaczyńskim i ministrem Rauem. Przekazałem im te informacje i wspólnie uzgodniliśmy dymisję oraz - jestem wiceprezesem PiS - że ta osoba nie może mieć rekomendacji do dalszej działalności publicznej z ramienia naszego ugrupowania. Czyli nie może kandydować w wyborach do Sejmu z list PiS, choć jako poseł spodziewał się zapewne, że będzie miał prawo do reelekcji - mówił Kamiński.

Przekonywał, że "zrobiono wszystko co możliwe, żeby tę aferę szybko wyjaśnić, ukarać sprawców i żeby wszystkie osoby zaangażowane poniosły wszelkiego typu konsekwencje - prawnokarne jak i polityczne".

Polityk powiedział też, że już po zatrzymaniu Kobosa zgłosił się do niego szef Agencji Wywiadu przekazując informację, iż "dziwne zachowania miały miejsce w centrali MSZ i naciski na konsuli w Indiach". Kamiński zeznał, że poprosił szefa AW o przekazanie informacji do CBA, a także o współpracę obu służb.

Służby, które są odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa i porządku w naszym kraju w sposób skoordynowany wspierały CBA w wykryciu tej sprawy - zapewnił.

Kamiński powiedział też, że w czasie zatrzymania Kobosa funkcjonariusze znaleźli w jego domu ok. 150 tys. zł, a niedługo potem na posesji jego rodziców wykryto skrytkę, w której znajdowało się ok. 100 tys. zł.

"Nie było 607 wręczeń łapówki, było kilka"

Według Kamińskiego afera wizowa sprowadza się do kilkuset wiz, a nie kilkuset tysięcy. Nie było 607 wręczeń łapówki, było kilka, to jest udokumentowane. Czym innym jest liczba osób, o które być może zabiegał Edgar Kobos, być może to było 600 osób, a czym innym są osoby, które wjechały w wyniku tych nielegalnych działań na teren UE, tu mówimy o 268 osobach - powiedział.

Porównał to do korupcji w konsulacie RP w Malezji z 2008 roku, gdzie również wydano kilkaset wiz za łapówki, a CBA zatrzymało konsula w Malezji. Jego zdaniem "mamy porównywalną aferą co do ilości łapówek i kwot".

Szef komisji Michał Szczerba (KO) pytał, dlaczego proceder wiz za łapówki trwał przez rok i nie został zatrzymany odpowiednio szybko. Podkreślił, że - według zeznań świadków - pierwsze interwencje ws. priorytetowego potraktowania aplikantów wizowych były wysyłane do konsulatów w kwietniu 2022 r., tymczasem do zatrzymania Edgara Kobosa doszło dopiero 27 kwietnia 2023 r.

"Czy pan w tej chwili łamie prawo?"

Szczerba poprosił też o odniesienie się do wywiadu b. wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka dla serwisu Goniec. Wawrzyk stwierdził w nim m.in., że służby powinny go poinformować o korupcyjnych praktykach Kobosa, a następnie całkowicie odciąć go od nieuczciwego współpracownika.

Kamiński odpowiedział, że to śmieszne, że jest pytany o wywiad udzielony przez osobę podejrzaną. Na uwagę Szczerby, że Kobos utrzymywał też kontakty z innymi politykami PiS, m.in. Jadwigą Emilewicz, Anną Krupką czy Piotrem Glińskim, świadek odparł, że "to jest wiec polityczny, a nie dążenie do ustalenia prawdy".

Według Szczerby Edgar Kobos twierdził, że jego dotychczasowe działania ws. wiz to miał być dopiero "pilotaż". Czy pan w tej chwili łamie prawo, ujawniając to, co mówił Kobos na posiedzeniu niejawnym? - zaoponował wiceszef komisji Daniel Milewski (PiS).

Centrum Decyzji Wizowych

W dalszej części przesłuchania Szczerba pytał m.in. o projekt nowelizacji rozporządzenia ws. Centrum Decyzji Wizowych, które miało wprowadzić uproszczony system przyznawania wiz obcokrajowcom z 21 krajów. Za projekt odpowiadał Wawrzyk. 19 czerwca 2023 r. MSZ wysłało pismo do MSWiA z prośbą o zajęcie stanowiska ws. projektu.

Kamiński oświadczył, że projekt był absolutnie sprzeczny z polityką rządu Zjednoczonej Prawicy. Powiedziałem swojemu zastępcy, Bartoszowi Grodeckiemu, że odpowiedź może być jedynie negatywna. I taka odpowiedź została przekazana MSZ - dodał.

Mając wiedzę, że inicjatorem projektu jest Piotr Wawrzyk i że jego współpracownikiem był zatrzymany Edgar Kobos, uznałem, że może być w tej sprawie jakieś inne dno. Natychmiast skontaktowałem się z ministrem Rauem (ówczesny szef MSZ Zbigniew Rau - przyp. red.) i odpowiadającym za sprawy bezpieczeństwa Jarosławem Kaczyńskim. Poinformowałem premiera Kaczyńskiego, że taki projekt pojawił się do konsultacji z bardzo krótkim terminem na odpowiedź. On znał już sprawę, rozmawiał już z ministrem Rauem. Rau powiedział, że projekt został przekazany do konsultacji bez jego wiedzy i że natychmiast wycofuje projekt - relacjonował Kamiński.

Dodał, że opinię MSWiA do projektu przygotowali urzędnicy resortu, którzy nie wiedzieli, że może być w tej sprawie "drugie dno". Rozporządzenie zostało zablokowane i nie weszło w życie - zaznaczył świadek.

Zapytany, jak to się stało, że Wawrzyk pilotował projekt, który dotyczył bezpieczeństwa, mimo zatrzymania w kwietniu jego współpracownika, Kamiński wyjaśnił, że Edgar Kobos zaczął składać obszerne zeznania w ostatnich dniach czerwca i w lipcu 2023 roku. Wtedy wyłaniał się obraz roli Wawrzyka. Wcześniej został zatrzymany jego współpracownik. Należało się zachować ostrożnie. Jeszcze nie było procesowo, dowodowo materiałów, by stawiać mu zarzuty i dymisjonować - powiedział b. szef MSWiA.

Według niego rola Wawrzyka w pierwszym okresie po zatrzymaniu Kobosa nie była jasna, dlatego uprzedził Raua i Kaczyńskiego, by "uważać i nie powierzać Wawrzykowi spraw związanych z bezpieczeństwem państwa".

Szczerba dowodził, że prace nad projektem rozporządzenia zostały wstrzymane 3 lipca 2023 roku po tym, jak 1 lipca Donald Tusk opublikował spot na ten temat. Kamiński utrzymywał, że podjął natychmiastową interwencję ws. projektu, która spowodowała, że został on wycofany.

Poland.Business Harbour

Pytania dotyczyły też programu Poland.Business Harbour, który zakładał uproszczoną procedurę wizową dla firm, startupów i specjalistów IT.

Kamiński przekazał, że dowiedział się o programie w sierpniu 2020 r.; ówczesna minister rozwoju Jadwiga Emilewicz poprosiła go o spotkanie i poinformowała, że jest przygotowywany program, dedykowany młodym Białorusinom, by mogli prowadzić dalej swoją działalność zawodową w sektorze IT.

Poprosiłem, by lista osób (ubiegających się o wizy w ramach programu - przyp. PAP) trafiała do ABW, by dokonać sprawdzeń i wyeliminować osoby niebezpieczne - zeznał świadek.

Podkreślił, że nie konsultowano z nim rozszerzenia tego programu na obywateli innych krajów, w tym Federacji Rosyjskiej. Dodał, że nie docierały do niego informacje, żeby osoby, które korzystają z wiz w ramach Poland.Business Harbour, stanowiły zagrożenie.

Szczerba odpowiedział, że na posiedzeniu niejawnym przedstawi mu "materiały z Agencji Wywiadu i innych służb, które mogły dotyczyć tej kwestii".

Świadek został też zapytany, czy słyszał o przypadkach rosyjskich obywateli, którzy dostali wizy biznesowe w ramach programu i prowadzili działalność o charakterze wywiadowczym. Wiem, że mówił pan publicznie o jakimś człowieku, który został zatrzymany w związku z dronem, był w nieodpowiednim miejscu(...). ABW sprawdziła tę sprawę i przekazała mi, że nie ma kontekstu szpiegowskiego. Ta osoba nigdy nie otrzymała zarzutu szpiegostwa, więc proszę o niewprowadzanie opinii publicznej w błąd - zaznaczył Kamiński.

Jak zeznał Mariusz Kamiński, nie było przesłanek, by sądzić, że program Poland.Business Harbour generował problemy dla bezpieczeństwa.

Nie miałem takich sytuacji, żeby być bezpośrednio informowany jako minister i jako koordynator służb specjalnych przez szefów służb o realnych zagrożeniach związanych z tym programem. Gdyby takie realne informacje do mnie dotarły, na pewno podjąłbym działania przeciwdziałające dalszemu funkcjonowaniu tego programu - tłumaczył Kamiński.

Jak zauważył, "w założeniu ten program był niezwykle korzystny dla Polski". Gdyby udało się to zrealizować i z całego świata młodzi informatycy, młodzi ludzie z branży IT przyjeżdżali tu zakładać swoje interesy, byłoby to dla Polski coś bardzo pozytywnego - mówił Kamiński. Nigdy nie słyszałem, żeby były jakiekolwiek przesłanki twarde, aby sądzić, że ten program generował niebezpieczeństwa dla naszego kraju - dodał.

W odpowiedzi poseł Marek Sowa (KO) zapytał o współpracę z Urzędem ds. Cudzoziemców i przytoczył fragment notatki z 27 października 2022 roku, która - jak mówił - informowała o tym, że program Poland.Business Harbour  "jest wykorzystywany do łatwego uzyskiwania wiz, a w sprawie interweniowały służby, np. ABW".

Prezes Urzędu ds. Cudzoziemców czy szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, gdyby był to rzeczywiście poważny problem, z całą pewnością przyszliby do mnie bezpośrednio. Ja nie wiem o jakiej notatce pan mówi, nie przypominam sobie notatki szefa Urzędu ds. Cudzoziemców skierowanej bezpośrednio do mnie. Być może była to jakaś notatka do ministerstwa - odpowiedział Kamiński.

Naszą ambicją było, aby polska gospodarka "doszlusowała" do gospodarki światowej, stąd takie pomysły, jak program PBH - tłumaczył Kamiński. Polityk PiS zauważył, że "ten program funkcjonował stosunkowo krótko, więc trudno powiedzieć, jakie byłyby długofalowe efekty". Rozumiem, że obecny rząd zlikwidował ten program i nie będą do nas przyjeżdżać pracownicy IT z Białorusi czy innych państw świata - mówił były minister.

Program PBH powstał we wrześniu 2020 r. w celu przyciągnięcia do Polski informatyków i firm z branży IT z Białorusi, a następnie został rozszerzony na kraje takie jak Gruzja, Rosja, Ukraina, Mołdawia i Armenia. Od września 2022 r., w ramach tzw. ścieżki biznesowej, objęto nim firmy z branż strategicznych z całego świata. Zasady funkcjonowania programu były określane przez jego operatorów: Kancelarię Prezesa Rady Ministrów, Polską Agencję Inwestycji i Handlu oraz Ministerstwo Rozwoju i Technologii. W styczniu br. szef MSZ Radosław Sikorski podjął decyzję o zawieszeniu udziału resortu w programie do czasu przyjęcia rozwiązań gwarantujących właściwą weryfikację firm i cudzoziemców będących jego beneficjentami.

Kamiński w poniedziałek zwrócił się do polityków obecnie rządzącej większości, mówiąc o problemie "inspirowanej z zewnątrz nielegalnej migracji będącej elementem nacisku na nasze państwo". Tu należy działać ponad podziałami. Byłem przerażony tym, co wy wyczynialiście w Sejmie, jak atakowaliście każdą nowelizację prawa, każdą ustawę. (...) Byliśmy zagrożeni ogromną falą nielegalnej migracji, ale udało nam się to powstrzymać - powiedział.

Szczerba, zwracając się Kamińskiego, odpowiedział: To jest czysta polityka, co pan w tej chwili uprawia. (...) Pan pozwolił, żeby Piotr Wawrzyk do końca sierpnia był nadal wiceszefem MSZ, a Lech Kołakowski do grudnia 2023 roku był wiceministrem rolnictwa. Nic pan w tej sprawie nie zrobił.

Przewodniczący komisji Michał Szczerba (KO) przytoczył również nazwiska wiceministrów z czasów rządów PiS wiązanych - jak mówił - z kwestią wydawania lub przyspieszania wydawania wiz obcokrajowcom.

Piotr Wawrzyk komentuje

Poniedziałkowe zeznania Mariusza Kamińskiego przed sejmową komisją śledczą skomentował na platformie X Piotr Wawrzyk.

"Wbrew temu co twierdzi b. szef MSWiA, nie miałem 'świadomości' przestępczej działalności Kobosa. Nie odpowiedział na pytanie o brak informacji służb do mnie o tej działalności" - napisał.

Tusk: Przypomniałem sobie wymówki Jarosława Kaczyńskiego

W poniedziałek, podczas konferencji prasowej, premier Donald Tusk powiedział, że "nauczony doświadczeniem" zwolnił Mariusza Kamińskiego z dochowania tajemnicy. Dodał, że jako premier ma do tego prawo i obowiązek, aby umożliwić efektywne przesłuchanie Kamińskiego przed komisją śledczą.

Przypomniałem sobie po prostu wymówki Jarosława Kaczyńskiego, który mówił, że nie może nic powiedzieć, bo nie został przeze mnie zwolniony z tajemnicy - powiedział szef rządu podczas poniedziałkowej konferencji prasowej.

W połowie marca prezes PiS Jarosław Kaczyński złożył niepełne przyrzeczenie przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa. Jak tłumaczył, komisja nie dysponuje zgodą premiera na zwolnienie go z tajemnic klauzulowanych. Kaczyński zwracał uwagę na jeden z zapisów ustawy o komisjach śledczych (art. 11 e). Mówi on, że osoba przesłuchiwana nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych, tzn. tajne i ściśle tajne, tych najwyższych klauzul, jeżeli nie ma odpowiedniej zgody ze strony osoby uprawnionej. W tym wypadku osobą uprawnioną jest premier - oświadczał wówczas Kaczyński.

Czym zajmuje się komisja śledcza ds. afery wizowej?

Sejmowa komisja śledcza ds. afery wizowej bada nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców w Polsce w okresie od 12 listopada 2019 r. do 20 listopada 2023 r.

Zakończenie jej prac jest planowane na koniec czerwca. Ostatnim świadkiem ma być prezes PiS Jarosław Kaczyński.