Brytyjczycy może i nie są zbyt skrupulatni w sprawdzaniu paszportów, ale niestety i tak są naprawdę dobrzy w utrudnianiu wjazdu do ich kraju.

Na niedawnej brytyjsko-tureckiej konferencji pojawił się temat problemów z systemem wizowym wyspiarzy. Strona internetowa brytyjskiej ambasady informuje, że wniosek o wizę można złożyć w dowolnym momencie na trzy miesiące przed wyjazdem do Zjednoczonego Królestwa. Turcy narzekają jednak, że nie mają żadnej szansy na wizę, o ile nie złożą wniosku z co najmniej 30-dniowym wyprzedzeniem. Twierdzą, że łatwiej otrzymać prawo wjazdu do Ameryki i unijnej strefy Schengen.

Zazwyczaj ambasady i konsulaty proszą podróżnych o wysyłanie wniosków wizowych przez internet. Całkiem zgrabne zagranie, zwłaszcza jeśli prosi się o to osoby, które nie mają stałego dostępu do sieci. Po wysłaniu wniosku trzeba się umówić na spotkanie. I tu kolejna przeszkoda, bo placówki dyplomatyczne są często oddalone o setki, a nawet tysiące kilometrów.

Na przykład w Rosji Brytyjczycy mają pięć punktów, w których można osobiście zgłaszać się po wizy. Wszystkie w południowo-wschodniej części kraju. Dla pozostałych mieszkańców rozległej rosyjskiej krainy pocieszenie jest tylko w tym, że czekając kilka miesięcy na spotkanie mogą przygotować się do podróży do konsulatu.

Irakijczycy mają jeszcze mniej szczęścia. Brytyjska ambasada w Bagdadzie wiz nie wydaje. Miejscowi muszą jechać do Libanu, Jordanii, albo Turcji.

Zresztą w ogóle brytyjskie wizy to kosztowna przyjemność. Syryjczycy, którzy marzą o podróży do Londynu muszą zapłacić za wizę 6100 syryjskich funtów. To 78 funtów szterlingów, 123 dolary, albo ponad 400 złotych. To połowa przeciętnej miesięcznej pensji w tym regionie.

I to nie koniec wydatków. Do tego dochodzi koszt przetłumaczenia wszystkich dokumentów z języka arabskiego na angielski. Także Rosjanie narzekają na wysokie koszty brytyjskich wiz, które u nich wynoszą nawet 300 funtów szterlingów, czyli około 1540 złotych. Raz jeszcze zwracają uwagę na to, że w Ameryce jest taniej i łatwiej.

Najbardziej irytuje jednak arbitralność, uznaniowość całego procesu. Wypełnisz formularz, odpowiesz na pytania, zapłacisz, a i tak możesz nie dostać wizy. To jednak wina wielkiej polityki. Gdy w Londynie został zamordowany były pułkownik KGB Aleksander Litwinienko, Rosjanom bardzo mocno ograniczono możliwość przebywania w Wielkiej Brytanii. Oficjele i biznesmeni mogli dostać wizę tylko na ściśle określony czas. Musieli udowodnić ile zajmie im załatwienie wszystkich interesów w Londynie, czy innych miastach. Jeżeli masz spotkanie w poniedziałek, to oznacza, że masz wyjechać już we wtorek.

The Economist, edycja drukowana z 19 listopada 2011

Tłumaczenie: