Opóźniona część samolotów i więcej pasażerów w terminalach. Takie są na polskich lotniskach konsekwencje strajku personelu naziemnego, który sparaliżował siedem portów lotniczych w Niemczech. Nie działają lotniska we Frankfurcie nad Menem, Monachium, Stuttgarcie, Bremie, Hamburgu, Hanowerze i Dortmundzie.

Jak informuje reporter RMF FM, jest duży ruch wokół punktów informacyjnych, bo część samolotów musiała zmienić trasy

Zwykle latam do Nowego Jorku przez Monachium albo przez Frankfurt. Dziś będzie bezpośredni lot, bo nie wiadomo, co dzieje się na niemieckich lotniskach - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM jeden z pasażerów. Dodaje, że lot z Warszawy jest już godzinę opóźniony.

Konsekwencje strajku na niemieckich lotniskach potrwają co najmniej do jutra. Polskie Linie Lotnicze LOT odwołały już między innymi dwa poranne loty do Warszawy z Frankfurtu i z Monachium. 

Niemcy: Strajk ostrzegawczy na siedmiu lotniskach

Zgodnie z zapowiedziami związku zawodowego Verdi, dziś jednodniowy strajk ostrzegawczy sparaliżował siedem niemieckich lotnisk: Frankfurt, Monachium, Hanower, Stuttgart, Brema, Hamburg oraz Dortmund. Strajkujący pracownicy obsługi naziemnej i ochrony lotnisk domagają się podwyżek wynagrodzenia.

Objęte akcją strajkową lotniska przez cały dzień nie funkcjonują normalnie. Wyjątek stanowi lotnisko w Monachium, gdzie loty specjalne, takie jak z pomocą humanitarną, loty w nagłych przypadkach medycznych lub technicznych, a także loty dotyczące Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, odbywającej się od piątku do niedzieli, będą wyłączone ze strajku.

Nawet na lotniskach niedotkniętych strajkiem, takich jak Berlin, w związku z piątkowym strajkiem ostrzegawczym wprowadzono pewne ograniczenia - informuje dpa. Według szacunków stowarzyszenia portów lotniczych ADV, odwołanie 2340 lotów dotknie prawie 300 tys. pasażerów.

Kolejne lato chaosu na niemieckich lotniskach?

Jeśli teraz nic nie ustalimy w kwestii wynagrodzeń, to wszystkich czekać będzie kolejne lato chaosu, czemu pilnie musimy zapobiec - powiedziała Christine Behle, wiceprzewodnicząca związku zawodowego Verdi w piątek rano na antenie RBB Inforadio.

Działania związku zawodowego spotkały się z ostrą krytyką m.in. przedstawicieli biznesu. To niedopuszczalne, że Verdi realizuje swoje żądania płacowe kosztem całej niemieckiej gospodarki - powiedział Markus Jerger, szef Federalnego Stowarzyszenia Małych i Średnich Przedsiębiorstw.

Konsekwencje tego strajku będą katastrofalne dla firm, biznesmenów i turystów, którzy potrzebują niezawodnego i szybkiego transportu. Tak drastyczne ograniczenie życia i swobody poruszania się prawie 300 tys. osób nie ma nic wspólnego ze strajkiem ostrzegawczym. Ten spór o płace powinien rozstrzygać się przy stole negocjacyjnym, a nie na dziedzińcu lotniska - podsumował Jerger.