W Boże Narodzenie w całej Polsce doszło do prawie 200 pożarów. Na szczęście w płomieniach nikt nie zginął. Strażacy nie odnotowali również śmiertelnych zatruć tlenkiem węgla. "Wczorajszy dzień był wyjątkowo spokojny" - powiedział rzecznik Komendy Głównej Straży Paweł Frątczak. W nocy z wtorku na środę, tuż po północy, w pożarze mieszkania w kamienicy w Łodzi zginęła jedna osoba.

Wczoraj do najpoważniejszego pożaru doszło w Chlewiskach na Mazowszu. Spłonęło tam poddasze zabytkowego pałacu, w którym znajduje się hotel. Strażacy walczyli z ogniem przez sześc godzin. W sumie od piątku gasili 1505 pożarów. Zginęło w nich 15 osób, a 76 zostało rannych. Najtragiczniejsza była Wigilia, kiedy to doszło do 275 pożarów, w których zginęło sześć osób a 16 zostało rannych. Strażacy przypominają, że kiedy wychodzimy z domu, koniecznie pamiętajmy, aby wyłączyć piecyki, którymi dogrzewamy mieszkania. Od piątku siedem osób śmiertelnie zatruło się tlenkiem węgla. Ponad 140 uległo podtruciu. Objawy zatrucia tlenkiem węgla to: ból i zawroty głowy, duszność, trudności z oddychaniem, senność, nudności. Podczas poprzedniego sezonu grzewczego (listopad 2011 r. - marzec 2012 r.) z powodu zatrucia tlenkiem węgla poszkodowanych zostało prawie dwa tysiące osób. Ponad sto nie udało się uratować. 


Nietypowa akcja strażaków z Małopolski

Strażacy z Małopolski wyciągali ze wody starego poloneza. Ktoś zauważył samochód w miejscowości Mostki niedaleko Starego Sącza. Auto znajdowało się na środku zamarzniętego stawu. Udało się je doholować do brzegu przy pomocy wciągarki. Po sprawdzeniu przez policję okazało się, że samochód został skradziony. Nie jest wykluczone, że złodzieje topiąc w stawie chcieli się go pozbyć. Nie przewidzieli jednak tego, że lód  wytrzyma tak duże obciążenie.