Kary dyscyplinarne mają otrzymać policjanci, którzy pod koniec lutego interweniowali na stacji benzynowej w Rymaniu w Zachodniopomorskiem. Nagranie, na którym świadkowie mówili im, żeby strzelali w opony a nie w dystrybutor, zostało gruntownie przeanalizowane i ma być używane jako materiał szkoleniowy dla kolejnych funkcjonariuszy.

Policjanci biorący udział w interwencji na stacji benzynowej w Rymaniu mają dostać nagany. To - jak zauważa reporterka RMF FM Aneta Łuczkowska - najniższa z możliwych kar dyscyplinarnych.

Interwencja ze stacji benzynowej była przedmiotem postępowania wyjaśniającego, które ujawniło kilka nieprawidłowości. Dotyczą chociażby zapisków w notesach, w których policjanci relacjonują przebieg każdej interwencji czy komunikacji z oficerem dyżurnym z komendy powiatowej.

Przypomnijmy, że kobieta, która zdemolowała autem budynek stacji benzynowej, dojechała z Rymania do Koszalina, gdzie sama zgłosiła się na komisariat. Na odcinku ponad 50 kilometrów nikt nie próbował jej zatrzymać.

Kontrolerzy nie mieli natomiast zastrzeżeń do użycia służbowej broni. Uznali, że sytuacja uzasadniała oddanie strzałów.

Demolka i strzały na stacji benzynowej

Do zajścia na stacji benzynowej w Rymaniu w Zachodniopomorskiem doszło w nocy z 27 na 28 lutego. Koło północy z soboty na niedzielę 37-letnia kobieta staranowała samochodem drzwi do stacji paliw. Na krążącym w internecie filmie widać, jak wycofuje auto, a potem z impetem wjeżdża do środka.

Policjanci oddali kilka strzałów w kierunku auta, ale kobiecie udało się odjechać ze stacji benzynowej.

Uwaga - nagranie poniżej zawiera niecenzuralne słowa!

Kobieta miała pokłócić się z partnerem

Kobieta - która jak później się okazało, była pod wpływem narkotyków - usłyszała zarzuty uszkodzenia mienia na kwotę 20 tysięcy złotych, do tego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia dwóch pracownic stacji i policjanta.

Miała zeznać, że postanowiła wjechać w budynek stacji, bo się bała. Opowiedziała, że czuła się zagrożona przez partnera, którego zostawiła w Holandii i od którego uciekała. Wyjaśniła, że to uczucie zagrożenia narastało - podejrzany wydawał się jej każdy napotkany samochód, a także mężczyzna, który wraz z nią podróżował. Stwierdziła, że jeśli zrobi coś spektakularnego, to zagrożenie zniknie.

Katarzyna A. na stałe mieszka w Holandii, w Polsce nie ma adresu zamieszkania. Została aresztowana na trzy miesiące.

/
/
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego nowego internetowego Radia RMF24.pl

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.