Patrzenie PKP Intercity na ręce to żadna przyjemność. Ale warto to robić regularnie i uważnie.
Kiedy przeczytałem informację Pawła Świądra o tym, że doba to dla PKP Intercity za mało, by przeprowadzić operację, która posiadaczowi standardowej liczby palców zajmuje góra minutę - popatrzyłem PKP Intercity na ręce uważniej.
I oto przeczytawszy, że stosowny komunikat pojawi się w rozkładzie jazdy w poniedziałek zajrzałem na stronę z rozkładem jazdy. A dokładniej w miejsce, gdzie odnotowywane są aktualizacje strony.
Tkwi tam jak byk lakoniczny komunikat: Aktualizacja: 12.02.2010 A więc AKTUALIZACJI DOKONANO DZIŚ!
Tyle że nie w sprawie, którą się zajmujemy. To nam zależy, żeby koleje nie wpuszczały w maliny pasażerów, im nie. PKP na tym wyraźnie nie zależy. W każdym razie nie na tyle, żeby wiedziały że z nas kpią (jeszcze wczoraj rzecznik nie wiedział, że jego firma od miesięcy publicznie kłamie).
I nie na tyle, żeby kiwnąć tymi kilkoma palcami i łaskawie usunąć tę iluzję z czasem przejazdu.
A jeśli już kiwnąć tymi wysoko kwalifikowanymi palcami - to dopiero w poniedziałek, a nie na przykład wczoraj, kiedy publicznie wytknęliśmy PKP Intercity kpiny z pasażerów. I nie dziś, bo to by było za szybko. Jeszcze by ktoś pomyślał, że może się PKP Intercity przejmują.
A już z pewnością nikomu nie przyjdzie do głowy kiwnąć nie tylko palcem, ale i głową. I znaleźć tego gościa, który z premedytacją i już dwa miesiące temu ułożył nowy, kompletnie odklejony od realiów rozkład jazdy - i wywalić go z roboty - za lekceważenie klientów.
A PASAŻERÓW PRZEPROSIĆ.
Nie odkryliśmy tej sprawy wczoraj, wczoraj tylko o niej zaczęliśmy mówić. Ta sytuacje TRWA OD DWÓCH MIESIĘCY - od zmiany rozkładu jazdy 13 grudnia. Publikując nowy rozkład PKP Intercity doskonale wiedziały, że nie dotrzymają zobowiązań związanych z czasem przejazdu. Podobnie jak przez CAŁY POPRZEDNI ROK wiedziały, że cały ubiegłoroczny rozkład jazdy na trasie Kraków - Warszawa - też nie jest dotrzymywany.
PKP Intercity mają najwyraźniej czas.
Tylko że to nasz czas!